Szef rządu poinformował jednocześnie, że prezydent Bronisław Komorowski zaproponował, by zwołać pierwsze posiedzenie Sejmu w możliwie najpóźniejszym terminie. Według niego, byłoby to 7 lub 8 listopada. Dodał, że najpóźniej 22 listopada zostanie przedstawiony nowy gabinet. - Prezydent - tak zapowiedział w czasie rozmowy ze mną - zaoferował taką możliwość, by zwołać nowy Sejm tak późno, jak pozwala konstytucja - wyjaśnił premier. - Jeżeli wykorzystujemy pierwszy krok konstytucyjny, to najpóźniej 22 listopada powstanie nowy gabinet - dodał.
Tusk: Komorowski miał rację
Premier zapowiedział, że expose wygłosi najprawdopodobniej w okolicach 6 grudnia. - Expose można się spodziewać w okolicach świętego Mikołaja, ale nie dlatego, żebym jakiś wór prezentów przygotowywał - podkreślił Tusk. Wyjaśnił jednocześnie, że to prezydent zaproponował rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw oczekiwaniom dotyczącym kontynuowania prac prezydencji, ale jest lepsze z punktu widzenia "czystości konstytucyjnej". Dodał, iż przyznał prezydentowi podczas rozmowy, że rozwiązanie przez niego zaproponowane "rzeczywiście jest zręczniejsze bez dwóch zdań i dużo bardziej oddaje ducha konstytucji". - Prezydent zaproponował, by korzystając z kalendarza, jaki opisuje konstytucja, rząd pracował możliwie długo, ale żeby nie było potrzeby tej czasowej nominacji na czas końca prezydencji. Uznaliśmy wspólnie, że ta sytuacja mogłaby być jednak dość krępująca i trochę ekstrawagancka - relacjonował swoją rozmowę z Komorowskim Tusk. Zaznaczył, że w związku ze swoimi wcześniejszymi wątpliwościami, przyjął propozycję prezydenta z "taką autentyczną radością". - Bo jest to propozycja, która uwzględnia te potrzeby dokończenia prezydencji w składzie merytorycznie do tego przygotowanym - podkreślił.
Zmiany? Więcej niż kosmetyka, mniej niż rewolucja
- Zmiany w rządzie będą więcej niż kosmetyczne, ale nie będzie to rewolucja - przekonywał. Dodał, że w nowym gabinecie pracę będzie kontynuować 5-6 ministrów. Zaznaczył też, że o decyzjach personalnych jako pierwszego będzie informował prezydenta. Tłumacząc swoją niechęć do rewolucyjnych zmian w rządzie premier argumentował, że Polacy w wyborach opowiedzieli się za stabilnością i kontynuacją. Tusk nie wymienił z nazwiska żadnego nowego ministra - powiedział jedynie, że o planowanych zmianach jako pierwszego poinformuje prezydenta Bronisławach Komorowskiego.
PO-PSL będzie trwać
Premier Donald Tusk oświadczył również, że wraz z prezesem PSL Waldemarem Pawlakiem mają jednoznaczną intencję tworzenia koalicji PO-PSL. - Potwierdziłem panu prezydentowi, że jestem po pierwszej poważnej rozmowie z premierem Waldemarem Pawlakiem i że intencja tworzenia tej koalicji jest dla nas obu, dla szefa PSL-u i dla mnie jednoznaczna - podkreślił szef rządu. - Bardzo się ucieszyłem, że pan prezydent potwierdził pierwsze swoje deklaracje w rozmowie ze mną, że uznaje to za bardzo dobrą możliwość, by koalicja większościowa - a PO i PSL taką koalicję mogą stworzyć - tworzyła nowy rząd - dodał.
Mówiąc o podziale tek w koalicyjnym rządzie Tusk przekonywał, że z jego rozmów z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem wynika, iż ludowcy są "zainteresowani dotychczasowymi dziedzinami" jeśli chodzi o podział resortów w rządzie. Pytany, czy koalicjant godzi się na zaproponowane przez niego jeszcze przed wyborami zmiany w strukturze rządu, premier stwierdził, że nie sądzi, aby w ciągu najbliższych kilku miesięcy zostały przeprowadzone "zmiany w administracji centralnej, które będą wymagały zmian ustawowych".
Najpierw budżet, potem reforma rządu
Tusk zapowiedział, że pierwsze tygodnie pracy nowego Sejmu zdominuje dyskusja budżetowa. Dodał, że zapowiedziane zmiany w strukturze rządu, które nie będą wymagały zmian ustawowych, będą szybciej. Ale - jak zastrzegł - wolałby najpierw ustalić precyzyjnie z koalicjantem "zakres możliwych w tej chwili zmian". Wyjaśnił, że np. jego koncepcja podziału MSWiA jest raczej akceptowana jako logiczna. Również pomysł utworzenia resortu cyfryzacji ma na celu takie zarządzanie projektami cyfryzacyjnymi, aby - jak mówił - nie "grzęzły w niekończących się konsultacjach i resortowych ambicjach".
Mówiąc o ewentualnych zmianach w strukturze rządu Tusk ocenił, że zgłoszony przez PSL pomysł połączenia resortów gospodarki i środowiska jest "do przemyślenia". Szef rządu podkreślił jednocześnie, że nie ma mowy, aby pokłócił się w tej sprawie z ministrem gospodarki, szefem PSL Waldemarem Pawlakiem. - Mogę państwa uspokoić, albo rozczarować. Na pewno się nie pokłócimy o to, bo mamy podobny punkt widzenia, a premier Pawlak z całą pewnością, tak jak przez ostatnie 4 lata, także w następnym okresie będzie miał kluczową rolę do odegrania jeśli chodzi o nadzór nad tematami energetycznymi - zapewnił lider PO.
pap, ps, arb