Obrońcy Strauss-Kahna z zadowoleniem przyjęli decyzję prokuratury, twierdząc, że organy śledcze "całkowicie oczyściły" ich klienta. Natomiast adwokat Banon, David Koubbi, oświadczył, że były szef MFW jest "napastnikiem seksualnym, który nie został osądzony". Według Koubbiego, orzeczenie, "choć niesatysfakcjonujące, stanowi pierwsze zwycięstwo dla panny Banon", gdyż organy śledcze oświadczyły, że "fakty, o które oskarżała ona Strauss-Kahna, nie są - wbrew jego twierdzeniom - dziełem jej wyobraźni".
Według źródeł bliskich śledztwa, cytowanych przez media nad Sekwaną, Strauss-Kahn przyznał podczas policyjnego przesłuchania 12 września, że próbował uwieść Banon, gdy przeprowadzała z nim wywiad w 2003 roku. Jak podał tygodnik "L'Express", Strauss-Kahn zeznał wtedy, że "chciał tylko pocałować" Banon, a ona go odepchnęła. Były szef MFW utrzymywał też - według "L'Express" - że po tej stanowczej odmowie pisarki "nie nalegał". Banon wiele razy powtarzała, że Strauss-Kahn próbował ją w czasie tego spotkania zgwałcić i że musiała się bronić fizycznie przed jego "seksualną agresją".
Decyzja prokuratury zbiega się w czasie z ukazaniem się w księgarniach książki Banon pt. "Bal hipokrytów", która jest określana przez media jako "powieść z kluczem" o Strauss-Kahnie. Według relacji mediów, na ponad 120 stronach autorka opisuje historię młodej kobiety - ofiary napaści seksualnej znanej osobistości - nie wymieniając jednak nigdy nazwiska byłego szefa MFW. "Czarny charakter" tej powieści jest przez autorkę nazywany "wieprzem" i "pawianem".
W sierpniu sąd federalny w Nowym Jorku umorzył sprawę przeciwko Strauss-Kahnowi, którego o gwałt oskarżyła 33-letnia pokojówka. Strauss-Kahna czeka jednak sprawa z powództwa cywilnego złożonego przeciwko niemu przez ową pokojówkę. Strauss-Kahn przyznał we wrześniu we francuskiej telewizji, że w nowojorskim hotelu doszło do "niepłatnego" stosunku seksualnego między nim a pokojówką. Podkreślił jednak, że nie dopuścił się żadnej "przemocy" i że do stosunku doszło za obopólną zgodą.
zew, PAP