Ryszard Kalisz zapowiedział w Superstacji, że będzie się ubiegał o funkcję szefa klubu SLD. Przekonywał, że chce "przechować istotę lewicy włączającej, a nie wyłączającej". Bliscy współpracownicy Kalisza są zdania, że ma on w klubie większość niezbędną do tego, by zostać wybranym, choć - jak zaznaczają - głosowanie będzie tajne, więc stuprocentowej pewności mieć nie mogą. - Pewni to niczego nie jesteśmy, pamiętamy co było trzy lata temu, kiedy Napieralski próbował odwołać z funkcji szefa klubu Wojciecha Olejniczaka. On też był pewien, że ma większość, a później okazało się, że zabrakło mu głosów - przypominał jeden z mazowieckich polityków SLD.
Zdaniem niektórych polityków SLD, o stanowisko szefa klubu może ubiegać się też były premier Leszek Miller. On sam jednak zdementował te pogłoski. - Nie mam takich propozycji, więc jak nie ma propozycji, to nie ma też decyzji w tej sprawie - zaznaczył Miller. Były premier nie chciał też zadeklarować, kogo poprze w głosowaniu na przewodniczącego klubu. - Nie wiem, kto się zgłosi na tę funkcję. Jeśli się zgłosi Ryszard Kalisz, wtedy się ustosunkuję do jego kandydatury - uciął temat.Jeśli to Kalisz wygra wybory na przewodniczącego klubu Sojuszu, wówczas prawdopodobnie zaproponuje kandydaturę byłej minister edukacji Krystyny Łybackiej na wicemarszałka Sejmu. Nie jest jeszcze pewne, czy SLD - jako najmniejszy klub w Sejmie (liczy 27 posłów) - w ogóle otrzyma miejsce w prezydium Sejmu. Rozstrzygające w tej kwestii będzie zapewne stanowisko PO jako partii mającej największy klub.
PAP, arb