Ponad 300 z 477 więźniów trafiło do Strefy Gazy. Reszta uwolnionych przez Izrael dotarła na Zachodni Brzeg. Służby bezpieczeństwa Izraela poinformowały, że Palestyńczycy uznani za nadal niebezpiecznych zostali przetransportowani do Strefy Gazy, bo w przeciwieństwie do Zachodniego Brzegu jej granice są ściśle kontrolowane.
Na Zachodnim Brzegu tamtejszy lider Mahmud Abbas przemawiał do kilku tysięcy osób, w tym uwolnionych i ich rodzin. Abbas pochwalił uwolnionych Palestyńczyków jako "bojowników o wolność". W geście solidarności na scenie obok niego stanęło trzech przywódców Hamasu na tym obszarze. Mimo to polityczna pozycja Abbasa prawdopodobnie ucierpi na skutek najważniejszej od 30 lat wymiany, do której doprowadził nie on, lecz radykalny Hamas - zauważa AP. Podczas trwających latami negocjacji z Izraelem Abbasowi udało się doprowadzić do uwolnienia jedynie tych więźniów, którym do końca kary zostało już niewiele czasu. Abbas zasugerował jednak obecnie, że istnieje "porozumienie Fatahu z Izraelem" co do "kolejnej transzy uwolnień, podobnej do obecnej". Doradca Abbasa wyjaśnił, że chodzi o obietnicę poprzednika izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, Ehuda Olmerta, że wypuści wielu palestyńskich więźniów po uwolnieniu Szalita.
Na posterunku granicznym na granicy między Zachodnim Brzegiem a Izraelem doszło do zamieszek między ok. 200 Palestyńczykami i izraelskimi żołnierzami. Do rozruchów doszło po tym, gdy Palestyńczyków czekających, by zobaczyć swych bliskich, poinformowano, że czekają w złym miejscu, bo uwolnionych przetransportowano od razu do siedziby Abbasa. W pierwszej turze z izraelskich więzień uwolniono 477 więźniów. Ogółem za sierżanta Szalita, który spędził pięć lat w niewoli u Hamasu, Izrael zwolni z więzień 1027 Palestyńczyków.
PAP, arb