Jeśli lewica się zmieni, to odżyje. Bo lewica w Polsce jest potrzebna. Ale wybory pokazały, że musi być inna - przekonuje w rozmowie z "Polską The Times" eurodeputowana Joanna Senyszyn. - To tak jak z katastrofą smoleńską. Jest wiele przyczyn. W obu wypadkach mamy ofiary śmiertelne. Tyle że w Sojuszu to śmierć polityczna - dodaje.
Senyszyn przekonuje, że przewidywała, iż szefem klubu SLD zostanie Leszek Miller, już w przeddzień pierwszego posiedzenia nowego klubu parlamentarnego SLD. - O tym, że Miller zwycięży, mówiłam kolegom w europarlamencie - podkreśla. I dodaje, że zwycięstwo Millera świadczy o tym, że "klub jest podzielony". - Cieszyłabym się, gdyby to był powrót "kanclerza", bo w najbliższych wyborach mielibyśmy 43 proc. poparcia. Oby to jednak nie był powrót premiera. Bo wtedy skończylibyśmy poniżej 5 proc. - zaznacza z przekąsem. Nie wyklucza też, że Miller będzie się starał o stanowisko szefa SLD. - Jakoś nie widać wyścigu do masy upadłościowej. Miller oświadczył, że nie będzie kandydował, ale anioł może mu znowu coś zwiastować, a Kalisz już zrezygnował - podkreśla. Jej zdaniem "Kalisz do szefowania się nie pali", a stanowisko szefa SLD miałoby być dla niego tylko "trampoliną do prezydentury".
Jak uratować SLD? - Przede wszystkim powinno się skończyć z mówieniem, kto może być szefem partii i jak się rozłożą głosy. Jeżeli nie odejdziemy od arytmetyki, to nie wykluczam, niestety, że trzeba będzie sztandar wyprowadzić. W tej chwili musimy sobie szczerze przeanalizować przyczyny naszych kolejnych zjazdów. Dlaczego najpierw w latach 2001-2005 zjechaliśmy z 43 proc. do poniżej 5 proc.? Bo tak było za Leszka Millera - przypomina eurodeputowana. - Pamiętam te liczne narady krajowe, konwencje partyjne, kiedy bardzo wiele osób występowało i z zadowoleniem na twarzy mówiło: lewica jest w Polsce potrzebna. Do znudzenia odpowiadałam na to, że lewica jest w Polsce potrzebna, ale nasz wynik wskazuje, że nie taka, jaką jesteśmy. Musimy sobie wreszcie jasno odpowiedzieć, jaka jest potrzebna, i wtedy się odbijemy. Okazało się, że taką wizję lewicy, jaką przez lata forsowałam w sferze światopoglądowej, przejął Janusz Palikot - dodaje Senyszyn.
Jak uratować SLD? - Przede wszystkim powinno się skończyć z mówieniem, kto może być szefem partii i jak się rozłożą głosy. Jeżeli nie odejdziemy od arytmetyki, to nie wykluczam, niestety, że trzeba będzie sztandar wyprowadzić. W tej chwili musimy sobie szczerze przeanalizować przyczyny naszych kolejnych zjazdów. Dlaczego najpierw w latach 2001-2005 zjechaliśmy z 43 proc. do poniżej 5 proc.? Bo tak było za Leszka Millera - przypomina eurodeputowana. - Pamiętam te liczne narady krajowe, konwencje partyjne, kiedy bardzo wiele osób występowało i z zadowoleniem na twarzy mówiło: lewica jest w Polsce potrzebna. Do znudzenia odpowiadałam na to, że lewica jest w Polsce potrzebna, ale nasz wynik wskazuje, że nie taka, jaką jesteśmy. Musimy sobie wreszcie jasno odpowiedzieć, jaka jest potrzebna, i wtedy się odbijemy. Okazało się, że taką wizję lewicy, jaką przez lata forsowałam w sferze światopoglądowej, przejął Janusz Palikot - dodaje Senyszyn.
"Polska The Times", arb