Radiczova, która w weekend przebywała na szczycie UE w Brukseli, ani nie potwierdziła tych doniesień, ani im nie zaprzeczyła. - We wtorek odbywa się posiedzenie prezydium SDKU-DS. Najpierw będziemy dyskutować z kolegami, a potem będziemy informować o motywach i moich decyzjach - powiedziała. Zapytana, czy zamierza pozostać w partii, odpowiedziała, iż nie sądzi, by nowe partie przyniosły szczęście słowackiej scenie politycznej. - To zawsze był problem. Nie chcę stwarzać problemów - podkreśliła. Dodała także, iż w podstawowych kwestiach wciąż zgadza się z programem SDKU-DS. - W partii człowiek podejmuje decyzje na podstawie wartości i programu, a nie tego, czy jest przeciw czemuś lub komuś - zauważyła Radiczova.
Iveta Radiczova w SDKU-DS pełni funkcję wiceprzewodniczącej. Szefem partii jest były premier i obecny minister spraw zagranicznych Mikulasz Dzurinda. Centroprawicowy rząd Radiczovej upadł po tym, gdy Rada Narodowa (jednoizbowy parlament) nie wyraziła wotum zaufania dla jej gabinetu. Głosowanie nad wotum zaufania połączone było z poparciem dla zwiększenia gwarancji udzielanych krajom strefy euro w ramach Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), któremu sprzeciwiała się jedna z partii rządzącej koalicji, Wolność i Solidarność (SaS).
21 października słowacki parlament zatwierdził zmiany w konstytucji, pozwalające gabinetowi Radiczovej na kierowanie państwem do przedterminowych wyborów.
zew, PAP