- Życie pokazało, że metody przewodniczącego Napieralskiego nie prowadzą do sukcesu. Nas doprowadziły do klęski. Dziś musimy sobie powiedzieć wprost: wszystkie ręce na pokład - dodaje europoseł SLD.
Jeszcze lewica nie zginęłaZdaniem Olejniczaka Sojusz, by odbić się od dna musi być przede wszystkim konstruktywną opozycją. - Jeśli do Polski przyjdzie kryzys, wówczas najważniejsza będzie odpowiedź na pytanie: "Kto zapłaci za kryzys?". Czy koszty wychodzenia z kryzysu mają zostać zrzucone na najsłabszych, czy też mają zostać rozłożone sprawiedliwie na całe społeczeństwo. Lewica musi walczyć o realizację tej drugiej opcji. To będzie szansa na odbudowę lewicy w Polsce - przekonuje Olejniczak i przypomina, że lewica w Europie czasów kryzysu odzyskuje zaufanie wyborców.
- Po raz pierwszy w historii lewica będzie miała większość we francuskim Senacie. Francois Hollande jest faworytem wyborów prezydenckich. W Niemczech lewica wygrywa kolejne wybory landowe. W Danii mamy socjaldemokratyczną panią premier. Na Słowacji upadł rząd i lewica ma ok. 50 proc. w sondażach - wylicza Olejniczak i dodaje, że wieści o śmierci lewicy są, jego zdaniem, "grubo przesadzone".
Palikot = happening
O Ruchu Palikota były szef SLD mówi "happeningi". - Janusz Palikot z byłym księdzem Romanem Kotlińskim urządza polityczny show. SLD w 1997 roku protestował przeciwko zawieszeniu krzyża na sali sejmowej. Nigdy jednak w polskim Sejmie nie było większości, która przegłosowałaby uchwałę o zdjęciu krzyża - podkreśla Olejniczak. Zapytany o odejście do Ruchu szefa świętokrzyskiego SLD Sławomira Kopycińskiego, odpowiada: - To chyba pierwsze odejście człowieka aparatu, najbardziej czystego aparatu SLD, który się w tej partii wychował i był uosobieniem wspinania się po jej szczeblach. Dlatego to jedno osłabienie daje tak wiele do myślenia.
sjk, "Dziennik Zachodni"