Schaeuble zauważył, że szef greckiego rządu zmaga się z "wielkim oporem - we własnej partii, w parlamencie oraz w społeczeństwie". - Wielu Grekom trudno jest zaakceptować, że głównie przeciętni obywatele ponoszą ciężary. Tymczasem willi i jachtów nie ubywa - tłumaczył niemiecki minister. Schaeuble dodał, że decyzja premiera Jeorjosa Papandreu, dająca greckiemu narodowi możliwość głosowania nad programem oszczędnościowym jest także ryzykowna dla szefa greckiego rządu. - Jeśli społeczeństwo tak bardzo zmaga się ze sobą, zasługuje to na nasz szacunek - podkreślił. Według niemieckiego ministra finansów "wynik referendum jest otwarty". - Wszyscy, którzy ponoszą odpowiedzialność, także opozycja, muszą zabiegać o poparcie społeczeństwa - zaznaczył.
31 października Papandreu niespodziewanie ogłosił zamiar przeprowadzenia referendum w sprawie drugiego pakietu pomocy dla Grecji. W ramach tego programu Grecy mieliby otrzymać 130 mld euro od UE i MFW, a dług tego kraju zostałby zredukowany o 100 mld euro z 50-procentową stratą dla wierzycieli. W zamian Grecja ma wprowadzić drastyczne oszczędności i reformy. Po deklaracji greckiego premiera dotyczącej zorganizowania referendum prezydent Francji Nicolas Sarkozy i niemiecka kanclerz Angela Merkel zagrozili, że Grecja nie otrzyma kolejnej transzy pomocy z pierwszego programu ratunkowego, jeśli nie wyjaśni, czy chce pozostać w strefie euro.
Pod wpływem greckich planów także niektórzy niemieccy politycy zażądali referendum w Niemczech. - Także w Niemczech powinno się odbyć referendum w sprawie planowanych zmian w traktacie UE, które zmierzają do ustanowienia trwałego mechanizmu ratunkowego dla euro - ocenił w rozmowie z "Bildem" Thomas Silberhorn z bawarskiej chadecji CSU. Podobnego zdania jest sekretarz generalny CSU Alexander Dobrindt. - Podstawowe decyzje dotyczące przyszłości Europy powinny być powiązane z referendum - przekonywał.
PAP, arb