Kryzys rządowy w Grecji. Referendum odwołane
- Dla nas liczą się czyny - powiedziała Merkel na marginesie szczytu G20, odnosząc się z dystansem do wypowiedzi Papandreu. W opinii niemieckiej liderki, priorytetem eurogrupy powinna być stabilność wspólnej waluty, a nie zatrzymanie za wszelką cenę Grecji w strefie euro.
"Pozytywny elektroszok"
Z kolei francuski prezydent Nicolas Sarkozy oświadczył, że w kwestii Grecji "sprawy idą do przodu". Według niego, Ateny wzięły pod uwagę ostrzeżenie, jaki wysłały im dzień wcześniej Francja i Niemcy, grożąc zawieszeniem kolejnej transzy pomocy dla Grecji. Sarkozy nazwał to "pozytywnym elektroszokiem", a grecką zapowiedź możliwości zrezygnowania z referendum określił jako "interesującą".
Prezydent dodał, że przywódcy eurogrupy pragną, aby Grecja pozostała w gronie państw mających wspólną walutę. - Strefa euro musi wysłać całemu światu sygnał swojej wiarygodności - oznajmił Sarkozy. Przestrzegł przy tym, że "eksplozja euro jest eksplozją Europy". Sarkozy zaznaczył, że on i Merkel są zgodni co do tego, aby przyspieszyć wzmocnienie Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej. Sarkozy zaznaczył też, że Paryż zdecydowanie popiera projekt międzynarodowego podatku od transakcji finansowych, ale dodał, że jak na razie podczas szczytu G20 nie osiągnięto "konsensu" w tej sprawie, gdyż temu rozwiązaniu sprzeciwiają się niektóre państwa.
Szybko zrezygnowali z referendum
Papandreu powiedział, że referendum w sprawie drugiego pakietu ratunkowego eurolandu i MFW nie odbędzie się, jeśli opozycja zgodzi się poprzeć w parlamencie ten pakiet. Powtórzył, że członkostwo Grecji w strefie euro nie stoi pod znakiem zapytania. Wyraził także pogląd, że natychmiastowe zorganizowanie wyborów pociągnęłoby za sobą duże ryzyko bankructwa. Dzień wcześniej w Cannes Sarkozy i Merkel zagrozili Grecji, że nie otrzyma ona kolejnej transzy pomocy, pochodzącej z pierwszego pakietu ratunkowego, jeśli szybko nie wyjaśni, czy chce pozostać w strefie euro.
zew, PAP