Nie rozwiąże ono jednego z największych problemów na wyspie, gdzie według oficjalnych danych brakuje 600 tysięcy mieszkań, ale ułatwi i zalegalizuje handel mieszkaniami oraz prywatną budowę nowych, którą dotąd prowadzono często nielegalnie. Zmienione ustawodawstwo ma również ograniczyć lub zlikwidować czarny rynek mieszkaniowy.
Dane ogłoszone przez władze w 2010 roku mówią o tym, że 50 proc. budynków na Kubie, liczącej 11,2 mln ludności, jest w złym stanie. Jest to skutek chronicznego niewykonywania państwowych planów budownictwa mieszkaniowego, a także potężnych huraganów, które w 2008 r. nawiedziły największą karaibską wyspę.
Jako ważne novum agencje międzynarodowe wskazują zezwolenie na przekazywanie swych mieszkań rodzinie ("do czwartego pokolenia") pozostającej na Kubie przez osoby, które postanowiły na stałe wyemigrować z kraju. Nowe prawo pozwala każdej rodzinie na kupno jednego mieszkania. Drugim może być mieszkanie (lub dom) o przeznaczeniu turystyczno-wypoczynkowym. Transakcje kupna-sprzedaży zostały obłożone 8-procentowym podatkiem i muszą odbywać się za pośrednictwem państwowego banku, "ze środków legalnie zgromadzonych" - głosi ustawa.
- Jest to wielki krok naprzód. Tym posunięciem państwo gwarantuje prawo własności, które dotąd nie istniało na Kubie - oświadczył Philip J. Peters, analityk z Lexington Institute w Arlington, w stanie Wirginia w USA.
zew, PAP