Kibice w Londynie nie musieli długo czekać na bramki. Już w 3 min. mogło być 1:0, ale po groźnym strzale Damiena Duffa bramkarz Wisły z trudem zdołał odbić piłkę. Dwie minuty później był już jednak bezradny - Bobby Zamora ze środka zagrał na prawą stroną, gdzie czekał już Andrew Johnson. Ten podał na pole karne do Duffa, który pokonał Pereikę. Jednak Krakowianie szybko odrobili stratę. W 9 min. Andraz Kirm dał licznie przybyłym kibicom Wisły (mecz oglądało ok. 8 tys. widzów z Polski) nadzieję na to, że mecz zakończy się dobrze dla drużyny z Krakowa. Pewnym ułatwieniem dla zdobywcy gola był fakt, że po jego uderzeniu piłka odbiła się od obrońcy Fulham i zmyliła bramkarza. Już minutę później Johnson pokonał bramkarza "Białej Gwiazdy", ale tym razem Polaków uratował spalony. W 30 min. spalonego już nie było - a Johnson popisał się efektownym i celnym uderzeniem. Wisła schodziła na przerwę przegrywając 1:2.
Krakowanie nieźle zaczęli drugą połowę - kilka razy "postraszyli" defensywę angielską. Najbliższy wyrównania był w 56 min. Łukasz Garguła, który uderzył z rzutu wolnego - z ok. 18 m - nad murem, ale golkiper Fulham zdołał złapać piłkę. Kilkadziesiąt sekund później drużyna z Londynu precyzyjnie rozegrała rzut wolny. Po kilku podaniach Johnson z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki.
W 79 min. zwycięstwo Fulham przypieczętował rezerwowy Steve Sidwell. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i wrzutce na pole karnego świetnie główkował. Pereiko zdołał sparować piłkę, ta jednak spadła kilka metrów od bramki. Dopadł do niej Sidwell i było 4:1.
PAP, arb