"Po udanym lądowaniu pilotowanego, przez kpt. Wronę samolotu Boeing 767 pojawiły się absurdalne informacje, że to cud za wstawiennictwem błogosławionego Jana Pawła II" - zauważa na blogu Joanna Senyszyn.
"Zwolennicy szybkiego uświęcenia Jana Pawła II nie pominą żadnej okazji, by przypisywać mu różne naturalne wydarzenia. Pośpiech jest konieczny, bo watykańskie procedury mają być znów łamane, by to uświęcenie przyspieszyć" - komentuje eurodeputowana. Tymczasem według niej tym, co uratowało pasażerów i załogę było "ścisłe stosowanie się kpt. Wrony do procedur PLL LOT", a nie wiezione przez ojca Piotra Chyłę relikwie błogosławionego papieża.
"Lepiej byłoby, gdyby kandydaci na świętych przyczyniali się do unikania katastrof, a nie interweniowali dopiero w ostatniej fazie, gdyż zapobieganie wypadkom jest lepsze i tańsze, choć oczywiście mniej widowiskowe" - ironizuje Senyszyn.
emn
"Lepiej byłoby, gdyby kandydaci na świętych przyczyniali się do unikania katastrof, a nie interweniowali dopiero w ostatniej fazie, gdyż zapobieganie wypadkom jest lepsze i tańsze, choć oczywiście mniej widowiskowe" - ironizuje Senyszyn.
emn