Gazeta podkreśla, że wszystko to szkodzi europejskiej gospodarce, która jest już i tak zduszona przez programy oszczędności i cięć budżetowych przyjęte przez wszystkie duże kraje unii walutowej - kontynuuje swoje wyjaśnienia brytyjski tygodnik. Osłabiona gospodarka wygeneruje słabsze dochody, co utrudni konsolidację fiskalną, tym bardziej zniechęcając inwestorów. To z kolei zmusi gospodarki euro do jeszcze dalej posuniętych oszczędności. Na tym właśnie polega spirala śmierci, złośliwy cykl ekonomiczny, który będzie trwał, aż zdarzy się jakaś katastrofa - tłumaczy "Economist".
W końcu zdarzy się coś złego i któraś gospodarka euro ugnie się na skutek prawdziwego eksodusu banków i odpływania kapitałów. I w tym właśnie momencie kraj ten wypadnie faktycznie z grupy euro. Co będzie dalej - nie wiadomo - przyznaje tygodnik, ale ostrzega, że "nie będzie to ładne". Komentator "Economista" uważa, że tę spiralę można jednak przerwać. EBC mógłby, między innymi, dokonać "masywnych zakupów" papierów dłużnych, by przywrócić im wiarygodność i poluzować politykę monetarną, to zaś powinno zmienić dynamikę gospodarki eurolandu - zwłaszcza, jeśli najbogatsze kraje unii zobowiążą się wspierać pakiety pomocowe i reformy w peryferyjnych gospodarkach eurolandu. Z kolei te peryferyjne gospodarki powinny skupić się na reformach rynku pracy, sektora publicznego i systemów podatkowych.
Diagnoza postawiona przez brytyjski tygodnik nie jest jedyną, czy najbardziej pesymistyczną oceną sytuacji i nieefektywności przyjętych przez euroland mechanizmów ratunkowych. "New York Times" już wcześniej przewidział podobny scenariusz, pisząc, że kryzys zadłużeniowy peryferyjnych krajów strefy euro, a zwłaszcza Włoch może przenieść się do samego centrum eurolandu poprzez francuskie banki, które mają jedne z największych pakietów włoskich obligacji.
Włochy są czwartym z największych pożyczkobiorców na świecie, po USA, Japonii i Niemczech. Kraj ten jest winien sowim wierzycielom więcej pieniędzy swym wierzycielom niż inne dotknięte kryzysem kraje eurolandu - Grecja, Irlandia, Portugalia i Hiszpania - razem wzięte.PAP