- Orzeczenie uchylające nie przesądza o słuszności tezy prokuratora - zastrzegł na początku ustnego uzasadnienia wyroku sędzia sprawozdawca Tomasz Wirzman. Sędzia mówił, że powodem uchylenia orzeczenia były uchybienia sądu pierwszej instancji. - Uzasadnienie jest na tyle ogólnikowe, że nie mogliśmy poznać, w jaki sposób i dlaczego zostały ocenione poszczególne dowody - dodał sędzia Wirzman.
Kontakty miał, współpracy zaprzecza
Poseł Eugeniusz Czykwin od lat konsekwentnie zaprzecza współpracy. Zapewnia, że w żadnej formie, nigdy nie wyraził na nią zgody i nie miał świadomości, że ktokolwiek przypisał mu jakikolwiek pseudonim. Przyznaje jednak, że z racji ówczesnej działalności zawodowej i społecznej w środowisku mniejszości białoruskiej i prawosławnej miał kontakty z funkcjonariuszami służb, bo ich uniknięcie nie było możliwe.
Odwołując się do uzasadnienia sądu pierwszej instancji sędzia Wirzman mówił, że nie wiadomo z tego uzasadnienia, jak sąd okręgowy ocenił kontakty Eugeniusza Czykwina z SB. Wyjaśniał, że w sprawie nie ma takiego dowodu, jakim jest pisemne zobowiązanie do współpracy (ale nie zawsze takowe było odbierane od tajnego współpracownika). Są jednak np. notatki z rozmów oficera SB z lustrowanym. - W tym takie, które ułożone chronologicznie, mogą tworzyć, nie muszą, obraz sprawy - mówił sędzia Wirzman.
"Sąd wybrał sobie korzystne elementy"
Sąd apelacyjny zwrócił też m.in. uwagę na fakt, iż w sprawie są zeznania obciążające złożone przez świadków, w tym jednego z tzw. oficerów prowadzących, ale brak jest ich analizy ze strony sądu okręgowego, a także odniesienia tych zeznań do treści notatek. Sędzia Wirzman mówił również, że sąd "wybrał sobie korzystne elementy z zeznań świadków bądź z notatek, nie analizując ich pod kątem tych obciążających". - Sprawa jest niewątpliwie trudna, niejednoznaczna, sąd pierwszej instancji uwypuklił okoliczności korzystne dla posła, pomijając te niekorzystne - mówił sędzia. Podkreślał jednak, że "nie może być tak", iż po orzeczeniu odwoławczym, które kwestionuje uchybienia sądu pierwszej instancji, "pan poseł wyjdzie jako osoba, która złożyła niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne".
- Tego nie wiemy, to będzie przedmiotem wyjaśnienia. Te kwestie nie są łatwe i powodują także takie odium, że osoby pracujące dla ustroju i pozyskujące tajnych współpracowników chodzą z podniesioną głową, a osoby przeciwko którym kierowano te działania, bądź osoby które zostały "złamane", mają te głowy opuszczone i proszę to mieć na względzie - mówił sędzia Wirzman.
Czykwin: działania IPN są patologiczne
Poseł Czykwin po wyjściu z sali rozpraw powiedział, że przykrą dla niego jest sytuacja, iż sprawa będzie się nadal ciągnęła, wyraził jednak nadzieję, że może już "nie lata". Uważa, że sprawa jest od początku "oczywista". - Największy autorytet dla środowiska IPN, pan Bogusław Nizieński (rzecznik interesu publicznego - red.) stwierdził, że nie ma w ogóle podstaw kierowania sprawy do sądu. Prokuratorzy IPN jednak ją skierowali, a teraz uchybienia w uzasadnieniu, na które ja przecież nie mam wpływu, są powodem, że to się zaczyna od początku - mówił poseł. Dodał, że działanie IPN ocenia jako "patologiczne". - To są ludzie ogarnięci fobiami, dla których każda notatka i każda nawet rejestracja jest równoznaczna z rzeczywistą współpracą, a przecież tak nie było. Są już dziesiątki, setki przykładów - mówił.
Był na liście Macierewicza
Według katalogu IPN, białostocka MO zainteresowała się późniejszym parlamentarzystą w 1977 r. W aktach nie ma dokładnej daty zmiany przez SB kategorii rejestracji Czykwina z kategorii "zabezpieczenie" na "kandydata na tajnego współpracownika". Według archiwaliów, 5 listopada 1983 r. został przekwalifikowany na tajnego współpracownika o pseudonimie Izydor, a 5 lipca 1984 r. pseudonim zmieniono na Wilhelm. Z ewidencji operacyjnej zdjęto go 14 września 1989 r. z powodu "nieprzydatności".
Nazwisko Czykwina znalazło się w 1992 r. na tzw. liście Macierewicza, która prezentowała zasoby archiwalne po służbach specjalnych PRL. Tam napisano, że Czykwin był tajnym współpracownikiem o pseudonimie Izydor i Wilhelm oraz że figuruje w kartotece ogólnoinformacyjnej UOP.
Czykwin w 2007 roku, gdy dane o nim znalazły się w katalogu IPN, mówił, że w swej karierze politycznej wiele razy składał oświadczenie lustracyjne, które nigdy nie zostało zakwestionowane. Przypominał też, że w latach 90. wygrał proces za umieszczenie go na tzw. liście Macierewicza.
To jeden z najbardziej doświadczonych posłów w polskim parlamencie, w październiku znowu uzyskał mandat z listy SLD. To współzałożyciel i przewodniczący (lata 1980-85) Bractwa Młodzieży Prawosławnej, założyciel i od 1985 roku - redaktor naczelny "Przeglądu Prawosławnego".
zew, PAP