- Jestem w tej reprezentacji ładnych kilka lat i też parę fajnych spotkań zagrałem. Nie czuję jednak tej "sześćdziesiątki", która, mam nadzieję, że wkrótce nastąpi. Nie jestem jakimś weteranem, a raczej wesołym człowiekiem, młody duchem. Na pewno bardziej czułbym się wyróżniony, gdyby tak jak Michałowi Żewłakowi, wybiła "setka". To na pewno jest zdecydowanie większe wyróżnienie - przyznał skromnie Dudka podczas zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie wybrańcy Franciszka Smudy przygotowują się do wtorkowego towarzyskiego spotkania z Węgrami (Poznań, 20.30).
Wychowanek Celulozy Kostrzyn, swoją prawdziwą karierę rozpoczynał w Amice Wronki. W 1999 roku, w wieku 16 lat zadebiutował w ekstraklasie. Pierwszy mecz w reprezentacji rozegrał pięć lat później - za kadencji Pawła Janasa wystąpił przeciwko Stanom Zjednoczonym. - Pamiętam swój debiut, emocje i ciarki po plecach, gdy grali Mazurka Dąbrowskiego. Te ciarki podczas hymnu pozostały do dziś - zaznaczył.
Za najważniejsze momenty z kariery uważa powołanie na mundial w Niemczech i zakwalifikowanie się do mistrzostw Europy w 2008 roku. - Awans do Euro 2008 to był naprawdę duży sukces. Wygraliśmy wtedy bardzo silną grupę. Inne miłe chwile to powołanie do kadry na mistrzostwa świata w Niemczech, na które w ogóle nie liczyłem. Choć zdążyłem wcześniej zaliczyć kilka meczów w reprezentacji, to w eliminacjach mistrzostw świata nie zagrałem ani jednego spotkania - wspomniał.
W 59 meczach strzelił dwie bramki. Jak stwierdził pomocnik AJ Auxerre, nigdy nie należał do bramkostrzelnych zawodników.
pap, ps