Zgromadzeni na słynnym placu Egipcjanie protestują przeciwko założeniom nowej konstytucji zaprezentowanej w tym miesiącu przez rząd, który ogłosił się strażnikiem "legalności konstytucji". Zgodnie z propozycjami wojskowi mieliby możliwość ostatecznego decydowania w większości spraw, zwłaszcza w kwestiach polityki wewnętrznej i budżetu oraz być wyłączeni spod cywilnej kontroli.
Protestujący domagają się wyznaczenia daty wyborów prezydenckich najpóźniej na kwiecień 2012 roku. W manifestacji oficjalnie bierze udział ponad 39 partii politycznych i ugrupowań, które we wspólnym oświadczeniu poinformowały, iż będą protestować "dla ochrony demokracji i przekazania władzy". - Nie ma innej alternatywy niż powrót do żądań rewolucyjnych, które musimy przedstawić jednym głosem - podkreślił współzałożyciel liberalnej Partii Sprawiedliwości, nawiązując do potrzeby zjednoczenia różnorodnej opozycji, wśród której znaczącą rolę odgrywają także radykalne ugrupowania islamistyczne.
Reuters porównuje piątkowe zgromadzenie na placu Tahrir, będące jednym z największych w ciągu ostatnich miesięcy, do jednej z 18-dniowych demonstracji, które doprowadziły w lutym do obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka. Na czele Najwyższej Rady Wojskowej, która objęła władzę w wyniku rewolucji, stoi marszałek Mohammed Husejn Tantawi, piastujący urząd ministra obrony w rządzie Mubaraka przez 20 lat. Rada obiecała przekazać władzę wyłonionemu w wyborach rządowy cywilów w ciągu sześciu miesięcy od momentu zakończenia rewolucji.
Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj
PAP, arb