Projekt przygotowany w ubiegłej kadencji przez byłego ministra zdrowia Marka Balickiego dopuszcza tworzenie wielu ludzkich zarodków i zamrażanie ich. Druga propozycja zakłada finansowanie zapłodnienia pozaustrojowego ze środków Narodowego Fundusz Zdrowia. - Światowa Organizacja Zdrowia uznaje niepłodność za chorobę cywilizacyjną, która dotyka co piątą parę. Trzy miliony Polaków z różnych powodów nie ma dzieci, 60 tys. par chciałoby się leczyć, ale ich nie stać - wyliczał rzecznik klubu Sojuszu Dariusz Joński. Dodał, że PO w każdej kampanii wyborczej mówi o metodzie zapłodnienia in vitro, ale - jak zaznaczył poseł SLD - do dzisiaj "Sejm tego nie uchwalił".
Wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska przekonywała, że Sojusz liczy iż "w tej kadencji będzie lepiej". - Liczymy na Bartosza Arłukowicza (nowego ministra zdrowia, który w przeszłości należał do klubu SLD), którego znamy jako gorącego orędownika metody in vitro. Również marszałek Ewa Kopacz jest zwolenniczką tej procedury, więc mam nadzieję, że szybko skieruje ten projekt do prac w komisjach - podkreśliła Piekarska. Wiceszefowa SLD uważa, że ponieważ bezpłodność jest chorobą, to ktoś dotknięty nią powinien mieć prawo do leczenia się bezpłatnie. Dodała, że jest kwestią otwartą ile prób zapłodnienia pozaustrojowego będzie refundowane z budżetu NFZ - projekt Sojuszu przewiduje trzy próby.
W poprzedniej kadencji do sejmowej podkomisji nadzwyczajnej trafiło kilka projektów dotyczących in vitro i regulujących kwestie bioetyczne. Zostały zgłoszone przez: Małgorzatę Kidawę-Błońską, Jarosława Gowina (oboje z PO), posła Bolesława Piechę z PiS, a także Marka Balickiego i Joannę Senyszyn z SLD. Ostatecznie sejmowe komisje zdrowia oraz polityki społecznej i rodziny poparły przygotowany przez podkomisję projekt zakładający tworzenie i zamrażanie wielu zarodków oraz dostęp do metody in vitro nie tylko dla par. Ponieważ kadencja parlamentu dobiegła końca, projekt nie trafił już pod obrady Sejmu.
PAP, arb