Premier Leszk Miller powołał Mieczysława Tarnowskiego na zastępcę szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a Andrzeja Derlatkę - zastępcę szefa Agencji Wywiadu.
Obie kandydatury pozytywnie zaopiniowała sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych.
Jak podał zespół prasowy ABW, 48-letni płk Tarnowski był dotychczas wiceszefem i likwidatorem UOP. W 1974 r. został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej, po czym rozpoczął służbę w wojsku. Ukończył Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie. Na początku 1990 r. podjął próbę utworzenia w wojsku Związku Zawodowego Żołnierzy Zawodowych.
Z rekomendacji ówczesnej Unii Demokratycznej, za zgodą przełożonych, został sekretarzem komisji weryfikującej pracowników byłej SB w Krakowie.
We wrześniu 1990 r. na własną prośbę odszedł z wojska i został mianowany przez ministra Krzysztofa Kozłowskiego na stanowisko wiceszefa ds. operacyjnych delegatury UOP w Krakowie. Funkcję tę pełnił do 1998 r., kiedy został wiceszefem UOP. Nadzorował Zarząd Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa, Zarząd Zabezpieczenia Technicznego i Biuro Bezpieczeństwa Łączności i Informatyki. W czerwcu 2002 r. został mianowany likwidatorem Urzędu Ochrony Państwa.
O Derlatce nie podano żadnych oficjalnych informacji. Wiadomo jednak, że był on oficerem wywiadu PRL, a w latach 90. - UOP.
Jak podawała w 2001 r. "Rzeczpospolita", Derlatka był współpracownikiem szefa Dipservisu, firmy wiązanej z Krzysztofem Suskim - biznesmenem oskarżonym o wyłudzenia ogromnych sum z banków. Według gazety, przez sieć spółek Suski zainwestował pieniądze pochodzące z dwóch głośnych afer finansowych - Digitalu i Banpolu. W przedsięwzięciach biznesowych pomagało mu grono byłych wysokich rangą funkcjonariuszy SB i UOP. Stworzyli oni zhierarchizowaną strukturę, którą sami nazywają grupą Suskiego.
"Derlatka cieszy się wyjątkowo silną pozycją wśród byłych funkcjonariuszy. Jako ekspert Sojuszu Lewicy Demokratycznej opracował plan reformy służb specjalnych przedstawiony niedawno przez szefa Sojuszu, Leszka Millera. Wielu jego kolegów, którzy odeszli ze służby po przegranych przez lewicę wyborach, mówi, że wróci do służb, by je reformować, i może objąć w przyszłości stanowisko szefa nowej agencji wywiadu, po spodziewanym powrocie SLD do władzy" - pisała w 2001 r. "Rzeczpospolita".
em, pap
Jak podał zespół prasowy ABW, 48-letni płk Tarnowski był dotychczas wiceszefem i likwidatorem UOP. W 1974 r. został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej, po czym rozpoczął służbę w wojsku. Ukończył Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie. Na początku 1990 r. podjął próbę utworzenia w wojsku Związku Zawodowego Żołnierzy Zawodowych.
Z rekomendacji ówczesnej Unii Demokratycznej, za zgodą przełożonych, został sekretarzem komisji weryfikującej pracowników byłej SB w Krakowie.
We wrześniu 1990 r. na własną prośbę odszedł z wojska i został mianowany przez ministra Krzysztofa Kozłowskiego na stanowisko wiceszefa ds. operacyjnych delegatury UOP w Krakowie. Funkcję tę pełnił do 1998 r., kiedy został wiceszefem UOP. Nadzorował Zarząd Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa, Zarząd Zabezpieczenia Technicznego i Biuro Bezpieczeństwa Łączności i Informatyki. W czerwcu 2002 r. został mianowany likwidatorem Urzędu Ochrony Państwa.
O Derlatce nie podano żadnych oficjalnych informacji. Wiadomo jednak, że był on oficerem wywiadu PRL, a w latach 90. - UOP.
Jak podawała w 2001 r. "Rzeczpospolita", Derlatka był współpracownikiem szefa Dipservisu, firmy wiązanej z Krzysztofem Suskim - biznesmenem oskarżonym o wyłudzenia ogromnych sum z banków. Według gazety, przez sieć spółek Suski zainwestował pieniądze pochodzące z dwóch głośnych afer finansowych - Digitalu i Banpolu. W przedsięwzięciach biznesowych pomagało mu grono byłych wysokich rangą funkcjonariuszy SB i UOP. Stworzyli oni zhierarchizowaną strukturę, którą sami nazywają grupą Suskiego.
"Derlatka cieszy się wyjątkowo silną pozycją wśród byłych funkcjonariuszy. Jako ekspert Sojuszu Lewicy Demokratycznej opracował plan reformy służb specjalnych przedstawiony niedawno przez szefa Sojuszu, Leszka Millera. Wielu jego kolegów, którzy odeszli ze służby po przegranych przez lewicę wyborach, mówi, że wróci do służb, by je reformować, i może objąć w przyszłości stanowisko szefa nowej agencji wywiadu, po spodziewanym powrocie SLD do władzy" - pisała w 2001 r. "Rzeczpospolita".
em, pap