Po wyborach, w październiku Święczkowski wysłał do sejmiku pismo, w którym wyraził wolę zrzeczenia się mandatu radnego "z chwilą objęcia" mandatu posła. Jego zdaniem, nie było to zrzeczenie warunkowe, a jedynie określające czas, kiedy stanie się skuteczne. Ponieważ – po wygaszeniu jego mandatu poselskiego przez marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę - nie złożył on ślubowania poselskiego i nie objął mandatu, uważa zrzeczenie się z mandatu radnego za nieskuteczne. Dodatkowo w kolejnym piśmie do sejmiku Święczkowski wycofał zrzeczenie, mimo to radni podjęli decyzję o wygaszeniu mandatu.
Za wygaszeniem mandatu Święczkowskiego głosowało 23 radnych, przeciwko 8, a 6 wstrzymało się od głosu. Po decyzji sejmiku były szef ABW mówił, że jest "przedmiotem nagonki, wręcz niszczenia człowieka". Według niego, "polityczna decyzja" o wygaszeniu jego mandatu radnego zapadła w Warszawie. Powołując się na opinię prawną, przestrzegał, że od tej chwili wszystkie uchwały sejmiku mogą być nieskuteczne ze względu na niezgodny z prawem skład tego gremium.
Wcześniej Święczkowski nie mógł też objąć mandatu poselskiego z powodu niemożności łączenia go z funkcją prokuratora w stanie spoczynku. Prawidłowość wygaszenia mandatu poselskiego Święczkowskiego i innego prokuratora w stanie spoczynku, Dariusza Barskiego, potwierdził Sąd Najwyższy.
zew, PAP