Od marca, gdy zapadł na poważne zapalenie dróg oddechowych, 75-letni Vaclav Havel większość czasu spędza w domu na wsi i Pragę odwiedza sporadycznie. W ostatnich dniach - jak poinformowała jego kancelaria - czuje się gorzej z powodu infekcji wirusowej. Zdrowie Havla nadwerężył pobyt w więzieniu, na które skazały go komunistyczne władze Czechosłowacji. Były prezydent był kilkakrotnie hospitalizowany, a z powodu nowotworu wycięto mu kawałek prawego płuca. Skarży się również na dolegliwości sercowe.
Odwiedzający stolicę Czech duchowy przywódca Tybetańczyków wziął udział na Uniwersytecie Karola w debacie na temat praw człowieka w Azji. Dalajlama powiedział, że wraz z Havlem, irańską noblistką Szirin Ebadi, chińskim dysydentem Yangiem Jianli, byłym ministrem spraw zagranicznych Francji Bernardem Kouchnerem oraz ostatnim z żyjących twórców Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka Stephane'em Hesselem podpisali apel o poparcie dla wszystkich dysydentów w świecie.
Sygnowany przez nich dokument głosi, że świat przede wszystkim koncentruje się ostatnio na azjatyckiej gospodarce, pomija jednak stosunek do praw człowieka w Chinach, Korei Północnej, Birmie, Iranie, czy Syrii. Wyraża ponadto opinię uczestników debaty, że "bardziej otwarte, demokratyczne i wolne Chiny miałyby wielki wpływ na Azję i cały świat". Zdaniem sygnatariuszy praskiej deklaracji, ze względu na ekonomiczne interesy niektórych bogatych państw zachodnich w kwestii przestrzegania praw człowieka zapadła "wygodna cisza", która niepokoi uczestników debaty na Uniwersytecie Karola.
zew, PAP