Minister Komorowskiego – Tomasz Nałęcz, stwierdził, że manifestacja, do której wezwał Jarosław Kaczyński 13 grudnia, to „burda” i „awantura" - pisze na blogu Ryszard Czarnecki (PiS) i dodaje: - Charakterystyczne, że pan Nałęcz ocenił to nie po demonstracji, ale przed nią! On już wie, co będzie.
Według Czarneckiego, "to, co głosi profesor Nałęcz to przykład znamienitej dla tej władzy mowy nienawiści". - Jak coś robi PiS, to z definicji musi to być „burda", nawet jeśli dana rzecz się jeszcze w ogóle nie odbyła - dodaje.
Jak pisze polityk PiS, "tego typu przykładów słownej agresji w obozie prezydenta i rządowym jest wiele". - Opozycję traktuje się tam z pogardą albo „z buta", używając wyzwisk, epitetów, odmawiając oponentom prawa do wyrażania własnych opinii czy korzystania ze swobody manifestacji. Ludzie Komorowskiego czy Tuska wolą używać słownego bejsbola niż nawet pozorować dyskusję na argumenty - pisze europoseł.
Na koniec dodaje, że "w przypadku Nałęcza, hunwejbina od Komorowskiego, to nawet nie dziwi". - Towarzysz Tomasz Nałęcz, delegat na ostatni zjazd PZPR, odebrał od partii komunistycznej niezłą szkołę traktowania opozycji z buta - pisze Ryszard Czarnecki.
ps