- Tę walkę i winę podzieliłem na trzy części. Najpierw trzeba rozliczyć głowę: Związek Radziecki i komunizm. Drugi punkt, to rozliczyć ramię, czyli generałów i przywódców. A po trzecie rękę i broń z której strzelano - przekonuje w 30 rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego były przywódca "Solidarności" Lech Wałęsa. Wałęsa podkreśla jednocześnie, że rozliczeń winnych wprowadzenia stanu wojennego powinny dokonywać sądy "na zasadach demokracji".
- Ja nie chcę sądzić, by nie być sądzonym. Umiejscawiam generała w pokoleniu nieszczęśliwych czasów. I ci ludzie, różni ludzie, różnie się zachowywali. Jedni wchodzili do systemu komunistycznego, by go od środka rozwalić. Inni wchodzili zdradzając Polskę. Problem polega na tym: jak to sprawdzić? - tak Wałęsa odpowiada na pytanie o ocenę postawy gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Były prezydent dodaje jednocześnie, że Jaruzelski i inni generałowie byli w czasie stanu wojennego tylko "ramieniem" kierowanym przez "głowę" - czyli ZSRR i komunizm.
TVN24, arb
Wałęsa zaznacza, że Jaruzelski podejmował decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego pod silną presją Moskwy. - Mówili im: Gdyby coś się działo w Gdańsku niedobrego proszę nas natychmiast powiadomić. Przyciśnijcie ten przycisk i zobaczcie, co zostanie z Gdańska. I wtedy oni zobaczyli. Lej. Oni naprawdę uwierzyli, że nie ma żadnych szans - wspomina były przywódca "Solidarności". Mimo to Wałęsa twierdzi, że gdyby 30 lat temu był na miejscu Jaruzelskiego podjąłby inną decyzję. - Ja bym spróbował się dogadać z Wałęsą i prymasem Glempem i ograć Sowietów - twierdzi.
TVN24, arb