"Z równym zaangażowaniem, co przyjaciół, można opłakiwać wrogów. Czasami nawet ich właśnie bardziej brakuje. Traci się punkt odniesienia. Kim byłby Tusk bez Kaczyńskiego i vice versa" - pisze europosłanka SLD. Dodaje, że "po śmierci wszyscy okazują się nadzwyczajni (patrz choćby katastrofa smoleńska) i nikt nie widzi w tym fałszu, bo o zmarłych dobrze albo wcale". "I to jest najsmutniejsze, że nie potrafimy doceniać żyjących. Na pochwały zasługują głównie zmarli. Szkoda" - podsumowuje polityk Sojuszu.
W ataku w Afganistanie zginęli: st. kapral Piotr Ciesielski (dowódca pojazdu), st. szer. Łukasz Krawiec, st. szer. Marcin Szczurowski, st. szer. Marek Tomala i szer. Krystian Banach. Najmłodszy miał 22 lata, najstarszy - 33. Wszyscy służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej. Dla większości to była pierwsza misja. Wszyscy polegli jechali pojazdem, pod którym eksplodowała mina.
Jak informowało wojsko, zniszczony pojazd to M-ATV, czterokołowy opancerzony wóz produkcji amerykańskiej typu MRAP. Do ataku przy użyciu tzw. improwizowanego ładunku wybuchowego doszło rano, gdy żołnierze wracali po wykonaniu czynności przez tzw. regionalny zespół odbudowy (PRT) z miejscowości Razaak. Wybuch nastąpił, gdy patrol zbliżał się do Highway 1 – głównej drogi łączącej Kabul z Kandaharem - podał rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Mirosław Ochyra.
pap, ps