W marcu ubiegłego roku państwo Maria i Jerzy Turlakiewiczowie stracili swój drewniany dom na łódzkim Widzewie. W budynek wjechała naczepa tir, który zatrzymał się przy wjeździe do jednego z hipermarketów i stoczył się ze wzniesienia. Ciężarówka przebiła ścianę i wjechała do kuchni. W domu nikogo nie było. Zniszczenia były tak duże, że budynek nadawał się jedynie do rozbiórki.
Za zniszczenia ubezpieczyciel wypłacił małżeństwu 30 tys. zł; Turlakiewiczowie domagają się przed sądem wypłaty wyższego odszkodowania. Otrzymali od miasta lokal zastępczy, ale ich marzeniem był powrót do własnego domu.
W sierpniu 2010 r. z inicjatywy m.in. Fundacji Jaś i Małgosia uruchomiono stronę internetową o sytuacji poszkodowanych; za jej pośrednictwem można było wpłacić pieniądze na budowę dla nich domu. - Akcja odbiła się echem w całej Polsce. Pięć tysięcy osób wpłaciło w sumie ok. 137 tys. zł - powiedział jej pomysłodawca Przemysław Witkowski. W pomoc zaangażowały się także pobliskie firmy - niektóre przekazały np. okna, inne sprzęt agd, czy meble.
- Nowa "chatka" ma ściany, dach, okna, drzwi, instalację elektryczną i ogrzewanie. W tej chwili trwają prace wykończeniowe. Myślę, ż państwo Turlakiewiczowie będą w stanie we własnym zakresie wykończyć dom - dodał. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, być może za kilka miesięcy małżonkowie będą mogli się do niego wprowadzić. Mimo że zaciągnęli pożyczki, wciąż brakuje im pieniędzy na prace wykończeniowe. - Odczuwam ulgę, ale jak patrzę po tych ścianach, to nie wiem, czy dane mi będzie wykończenie tego. Ale wciąż myślę, że jakoś będzie dobrze - dodała z nadzieją pani Maria.
zew, PAP