Minister wita się z robotnikami i bierze inżynierów na spytki. Jednych zagadnie („Jak się pracuje?"), innych przyszpili („Niech pan prawdę powie, jak jest na tym odcinku", „Wspaniała współpraca z Generalną Dyrekcją? W to to nie uwierzę"). Raz się zatroska („Macie kłopoty jakieś? Płynność finansowa, te sprawy?"), a potem nasroży („Płacicie podwykonawcom?"). Na szczęście padnie dobra odpowiedź („Płacimy wszystko"), więc znów się rozchmurzy. I odetchnie. Bo wykonawcy wiedzą: na Euro 2012 autostrada ma być przejezdna!
W dniu wizyty na A2 otwierano inny odcinek tej samej trasy: między Nowym Tomyślema Świeckiem. W przeciwieństwie do Strykowa to autostradowy cymes – 100 kilometrów pięknej drogi, na dodatek ukończonej pół roku przed terminem. Z tej okazji była huczna gala, zaproszono znamienitych gości: Lecha Wałęsę, Aleksandra Kwaśniewskiego, Bronisława Komorowskiego. Nowak nie przyjechał. Oświadczył, że odcinek jest zasługą Cezarego Grabarczyka i to jemu należą się zaszczyty. Jeśli Donald Tusk oglądał budowlane rozmowy ministra Nowaka, musiał przeżyć déją vu. Zaraz, zaraz, przecież to on zawsze rezygnuje z toastów, nożyc i wstęg.
Sam dogląda roboty na wałach, karci urzędników. I jeszcze ten sportowy strój ministra: dżinsy, sweter, buty trekkingowe. Kurtka, choć nie zielona, też wyglądała jakoś znajomo… Wyjazd na A2 to był czysty PR: przyjeżdża minister i goni wykonawców do roboty. Tak naprawdę jednak Nowak nie zamierza w tej kadencji koncentrować się na drogach. W prywatnych rozmowach przyznaje, że czuje się raczej ministrem kolejnictwa.
O ministrze Sławomirze Nowaku czytaj w najnowszym "Wprost" w kioskach już w środę!