List skierował również biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek. Napisał w nim, że tragiczna śmierć polskich żołnierzy w Afganistanie wpisuje się w odwieczną walkę dobra ze złem. Kapelan garnizonu Rzeszów ks. płk Tomasz Anisiewicz, podczas homilii powiedział, że sierż. Krawiec, jako żołnierz mógł się spodziewać śmierci wszędzie. - A ona czekała na niego aż w Afganistanie, z dala od domu - dodał. Podkreślił, że polscy żołnierze "od Piasta" ginęli nie tylko na polskiej ziemi. - Ale zawsze ginęli dla Polski, dla jej wolności, dla jej interesów. Nigdy nie byli tchórzami, nigdy nie uciekali z pola walki - zaznaczył ks. płk Anisiewicz.
Na cmentarzu list od prezydenta Polski odczytał przedstawiciel Biura Bezpieczeństwa Narodowego Adam Brzozowski. Bronisław Komorowski napisał w liście, że misja w Afganistanie ma Polskę ustrzec przed największym współczesnym zagrożeniem, jakim jest międzynarodowy terroryzm. "Poświęcenie sierż. Krawca uświadamia nam, że Rzeczpospolita biorąc udział w działaniach stabilizacyjnych, płaci także żołnierską krwią i życiem swoich najlepszych i najdzielniejszych żołnierzy" - napisał prezydent. Wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej Zbigniew Włosowicz, który także wziął udział w pogrzebie, podkreślił, że sierż. Krawiec był bohaterem i chlubą wojska. - Jesteśmy z niego dumni, będzie nam go brakowało. Żegnaj Łukaszu - dodał.
24-letni Łukasz Krawiec w wojsku służył od 2007; to była jego druga misja wojskowa poza granicami kraju, poprzednia również była w Afganistanie. Po powrocie z misji, miał już załatwione przeniesienie do jednostki wojskowej w Nisku na Podkarpaciu, gdyż chciał być bliżej rodziców. Był kawalerem, ale ze swoją dziewczyną planował wziąć ślub po powrocie z misji. Poległy żołnierz został pośmiertnie awansowany na stopień sierżanta, w Afganistanie służył w randze starszego szeregowca. Prezydent odznaczył go także pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego oraz Gwiazdą Afganistanu.
Pięciu polskich żołnierzy zginęło w środę podczas ataku, do którego doszło, gdy wracali z miejscowości Razaak. Wybuch pod ich transporterem nastąpił, gdy patrol zbliżał się do głównej drogi łączącej Kabul z Kandaharem. To największa tragedia w historii polskich misji. Wszyscy polegli żołnierze służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej w województwie warmińsko-mazurskim. Do ataku przyznali się afgańscy talibowie.
W Afganistanie służy obecnie ok. 2,5 tys. polskich żołnierzy. Dotychczas zginęło tam w sumie 37 Polaków; 36 z nich to żołnierze.pap, ps