Czyni cuda?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Franciszek Smuda 
Fachowiec z niezwykłą intuicją czy futbolowe wcielenie Nikodema Dyzmy? To będzie najważniejszy rok w życiu Franciszka Smudy. Po Euro 2012 może być narodowym bohaterem. Albo wrogiem publicznym numer 1.
Na początku Smuda mówił tak: „Stać nas na stworzenie reprezentacji opartej tylko na Polakach". Dziś te słowa brzmią jak gorzka ironia. Smuda wziął do kadry kilku graczy nieznających polskiego, np. Eugena Polanskiego, który w młodzieżowych drużynach bronił barw Niemiec, urodzonego we Francji Damiena Perquisa czy pomocnika Ludovica Obraniaka.

Wszystko to stwarzało wrażenie, że wybiera do drużyny kogo popadnie. Budzi to sprzeciwy byłych graczy, oskarżających Smudę o niszczenie etosu reprezentanta. Zbigniew Boniek przypominał, że był tak przejęty swoim debiutem w drużynie narodowej, że ćwiczył śpiewanie hymnu przed lustrem. Poseł PiS Jan Tomaszewski tak się zirytował, że nazwał Perquisa „francuskim śmieciem", za co oburzony piłkarz pozwał go do sądu. Dziś każda decyzja Smudy wywołuje narodową dyskusję.

Wydawało się, że przez 15 lat pracy w lidze poznał możliwości piłkarzy i w reprezentacji będzie potrafił osiągać z nimi wyniki ponad stan. „Franek Smuda czyni cuda" – ta przyśpiewka szybko zniknęła jednak z polskich stadionów. Mimo wielu prób nie znalazł zbyt wielu graczy na europejskim poziomie. Robert Lewandowski czy Kuba Błaszczykowski i Łukasz Piszczek podbijający Bundesligę to wyjątki.

Czy rok 2012 będzie rokiem Franciszka Smudy? W najbliższym numerze tygodnika "Wprost" przedstawiamy sylwetkę selekcjonera reprezentacji Polski.