I tak źle, i tak niedobrze
Sprawa korwety była jednym z tematów spotkania Siemoniaka z ministrem skarbu państwa Mikołajem Budzanowskim. - Poprosiłem ministra skarbu o to, żeby przedstawił mi taką informację, jak to wygląda od strony stoczni i od tych informacji uzależniam dalsze kroki - mówił minister obrony przed spotkaniem. Szef MON tłumaczył, że musi rozważyć nie tylko potrzeby armii, ale i skutki finansowe, reperkusje społeczne, w tym los zakładu i jego pracowników, a także zobowiązania międzynarodowe - okręt jest budowany według niemieckiego projektu, a w przyszłych pracach miałyby wziąć udział przedsiębiorstwa z Francji. Siemoniak zaznaczył, że w sprawie Gawrona "każda decyzja będzie trudna i dla kogoś zła".
Umowę na budowę korwety bada prokuratura. W połowie grudnia na posiedzeniu sejmowej komisji obrony Siemoniak powiedział, że dzieje się tak nie bez przyczyny. Pod koniec mijającego roku MON zrezygnował z remontu w USA dwóch starych fregat typu Oliver Hazard Perry (OHP), co miało kosztować ok. 0,5 mld zł. Siemoniak zdecydował też o rezygnacji z modernizacji okrętów rakietowych typu Tarantula za 150 mln zł. - Uważam, że modernizowanie bardzo starego sprzętu w nieskończoność za duże pieniądze nie broni się. Warto te pieniądze przeznaczać może na projekty mniejsze, ale nowoczesne i odpowiadające potrzebom naszej Marynarki czy Sił Zbrojnych - tłumaczył te decyzje.
Stocznia czeka na pieniądze
Od grudnia 2009 r. Stocznia Marynarki Wojennej znajdowała się w stanie upadłości układowej. W kwietniu 2011 r. sąd ogłosił tzw. upadłość likwidacyjną spółki. Kierownictwo zakładu tłumaczyło wówczas, że sąd musiał tak postąpić, bo zakład utracił płynność finansową, m.in. dlatego że nie dostał spodziewanych pieniędzy od MON. Resort odpowiadał wówczas, że nie jest nic winny stoczni, która w dodatku nie rozliczyła się z 80 mln zł zaliczki. Wiceminister Marcin Idzik tłumaczył wówczas, że stocznia chce, by MON zapłacił za budowaną w Gdyni korwetę, jednak zgodnie z prawem MON może zapłacić dopiero, kiedy okręt będzie gotowy.
Stocznia ma ponad 800 wierzycieli. Do publicznej wiadomości nie jest podawana kwota całkowitego zadłużenia. Ponad 99 proc. akcji stoczni Marynarki Wojennej posiada Agencja Rozwoju Przemysłu. Pozostałymi dysponuje Ministerstwo Obrony Narodowej. Stocznia - oprócz zamówień MON - realizowała także kontrakty m.in. dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR oraz dla zleceniodawców z Belgii, Wielkiej Brytanii i Norwegii.
PAP, arb