Czytaj więcej na Wprost.pl:
Ziobryści poprą wniosek o odwołanie Arłukowicza
"Za festiwal chaosu". PiS żąda dymisji Arłukowicza
Złożenie wniosku o wotum nieufności wobec Arłukowicza zapowiedziało PiS. Politycy tej partii krytykują ministra za sytuację w służbie zdrowia po wejściu w życie ustawy refundacyjnej i nowej listy leków refundowanych. Głosowanie za odwołaniem Arłukowicza zapowiedziały już Ruch Palikota i Solidarna Polska. Zdaniem Grupińskiego należało się spodziewać, że opozycja będzie chciała wykorzystać silny opór środowiska - głownie lekarskiego - wobec zmian. Ocenił też, że Arłukowicz "robi to, co jest dzisiaj możliwe do zrobienia".
Piwo nawarzone przez Kopacz
Pytany o pojawiające się w mediach komentarze, że Arłukowicz pije piwo nawarzone przez byłą minister zdrowia Ewę Kopacz, Grupiński odparł, że wskazywanie na poprzednika byłoby "łatwym rozwiązaniem intelektualnym". - Minister Arłukowicz tego nie robi - podkreślił. Szef klubu PO ocenił też, że przełom roku od dawna wykorzystywany jest przez "silne lobby lekarskie" na rzecz uzyskania korzystnych dla tego środowiska rozwiązań. - Porozumienie Zielonogórskie prawie co roku stawiało swoje żądania, jeśli chodzi na przykład o kontrakty - podkreślił. Odnosząc się do sytuacji, z jaką mamy do czynienia w tym roku, Grupiński uznał, że lekarze "wolą odsuwać od siebie odpowiedzialność za decyzje".
Czemu nic nie wiadomo?
Pytany z kolei, czy nie uważa, że resort zdrowia ponosi odpowiedzialność za dezinformację, na jaką uskarżają się pacjenci, Grupiński odparł, że "jeśli chodzi o akcję informacyjną nie ma sytuacji, kiedy nie można by czegoś zrobić lepiej". - Myślę, że tak jest i teraz. Ale też trzeba pamiętać, że z jednej strony szczególnie media cierpiały na brak ministerialnego głosu w okresie międzyświątecznym, a z drugiej - minister od rana do nocy siedział na negocjacjach ze środowiskami aptekarskimi i lekarskimi. Więc coś za coś. Choć oczywiście z drugiej strony myślę, że inne służby ministerialne mogły w tej sprawie wykonać nieco więcej pracy - powiedział Grupiński.
Trzeci dzień protestu
Wtorek to trzeci dzień protestu pieczątkowego lekarzy. Lekarze z OZZL i Porozumienia Zielonogórskiego w proteście przeciwko przepisom refundacyjnym, które - ich zdaniem - są zbyt restrykcyjne i nakładają na medyków biurokratyczne obowiązki, od Nowego Roku nie określają na receptach poziomu refundacji leku i stawiają pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów pomimo posiadanego prawa do wykupienia leków ze zniżką musi płacić za nie więcej.
Protest pieczątkowy oficjalnie poparło kilkanaście Okręgowych Izb Lekarskich; nieoficjalnie prawie wszystkie. Naczelna Rada Lekarska decyzję w tej sprawie ma podjąć w najbliższych dniach. Na środę zaplanowano spotkanie jej przedstawicieli z MZ.pap, ps