Santorum, któremu jeszcze niedawno sondaże nie dawały szans na włączenie się do walki o republikańską nominację, zyskał sympatię szczególnie licznych w Iowa konserwatystów religijnych dzięki stanowczemu sprzeciwowi wobec aborcji i podkreślaniu tradycyjnych wartości. Komentatorzy uważają go jednak za "niewybieralnego" w wyborach prezydenckich.
Trzecie miejsce w prawyborach - z poparciem rzędu 21 proc. - zdobył 76-letni kongresman Ron Paul, lider libertarianów i zwolennik wycofania wojsk amerykańskich z wszystkich zapalnych regionów na świecie. To ostatnie stanowisko zyskuje mu entuzjastyczne poparcie mniejszości izolacjonistów w Partii Republikańskiej, ale praktycznie uniemożliwia mu zdobycie nominacji w partii, w której dominuje przekonanie o konieczności twardej polityki wobec wrogów Ameryki.
Dopiero czwarte miejsce z 13 proc. głosów zajął były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich, który jeszcze miesiąc temu uchodził za najgroźniejszego konkurenta Romneya i prowadził w sondażach. Gingrich stał się jednak ofiarą skutecznych ataków personalnych w spotach przedwyborczych ze strony prominentnych polityków republikańskich, zwolenników Romneya. Inny kandydat, którego poprzednio lansowano jako alternatywę dla Romneya, gubernator Teksasu Rick Perry, dostał tylko 10 proc. głosów, a ultrakonserwatywna kongresmanka i faworytka Tea Party, Michele Bachmann - zaledwie 5 procent.
Fakt, że uznawany za faworyta prawyborów Romney uzyskał jedynie 25 proc. głosów w Iowa uznaje się za potwierdzenie tego, iż Republikanie wciąż mają wątpliwości co do jego kandydatury. Były gubernator Massachusetts uważany jest za zbyt umiarkowanego i nie cieszy się zaufaniem republikańskiej prawicy, która w prawyborach ma zwykle najwięcej do powiedzenia. Po wynikach z Iowa eksperci uważają jednak, że zdecydowana porażka niemal wszystkich dotychczasowych kandydatów do zastąpienia Romneya wskazuje, iż głosy przeciw niemu pozostają rozproszone. Według ekspertów powinno to ostatecznie przeważyć szalę na jego korzyść.
PAP, arb