Kilkuminutowa akcja odbyła się w wielu miastach na terenie 16 województw, m.in. w Gdańsku, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie. Nie wszystkie pojazdy mogły w niej uczestniczyć, bo akcja musiała się odbyć zgodnie z przepisami. Auta służbowe będące w ruchu nie mogły więc włączać się do protestu - sygnały dźwiękowe i świetlne były natomiast włączone w samochodach stojących przed jednostkami. - Strażacy są bardzo obciążeni zadaniami, ponieważ mają bardzo dużo zadań, związanych nie tylko z gaszeniem ognia, ale i z ratownictwem chemicznym, technicznym, z usuwaniem skutków klęsk żywiołowych - tłumaczył szef małopolskiego Związku Zawodowego Strażaków "Florian" Józef Rachtan.
W Lublinie na plac przed komendę miejską straży pożarnej przy ul. Szczerbowskiego wyjechało siedem strażackich wozów. Były oflagowane i oplakatowane kartkami z napisem "Akcja protestacyjna". Z kolei we Wrocławiu wszystkie samochody strażackie wyjechały z garaży i na kilka minut włączyły syreny oraz sygnały świetlne. W identyczny sposób protestowała policja. Policjanci, którzy byli na służbie, na kilka minut włączyli syreny i sygnały świetlne. Protest odbył się także w Lubuskiem. Wiceprzewodniczący Regionalnej Sekcji Pożarnictwa NSZZ "Solidarność" Wojciech Śliwiński poinformował, akcja w żaden sposób nie wpłynęła na bezpieczeństwo mieszkańców.
Już przed świętami Bożego Narodzenia w ramach protestu wobec decyzji o selektywnych podwyżkach oflagowane zostały jednostki i posterunki poszczególnych formacji. Związkowcy uważają, że przyznanie podwyżki policjantom, jako jedynej ze służb podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, jest nieodpowiedzialne i ma na celu skłócenie służb. Przypominają przy tym, że większość funkcjonariuszy nie dostała podwyżek od trzech lat. Działania protestacyjne - na znak solidarności - poparł NSZZ Policjantów. - Policja wspiera te działania, pomimo że policjantom obiecano wyrównanie inflacji. Ponieważ nie objęto waloryzacją pozostałych służb mundurowych, nie zostawimy bez wsparcia naszych kolegów z federacji służb mundurowych - podkreślił przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Krakowie Janusz Łabuz.
Najpierw syreny, potem pikiety
Włączenie syren i sygnalizacji świetlnej w południe 5 stycznia to pierwszy etap protestu. 10 stycznia ma odbyć się tzw. strajk włoski na trzech przejściach granicznych - dwóch lądowych i jednym lotniczym. Funkcjonariusze przez kilka godzin będą skrupulatnie i drobiazgowo stosować obowiązujące procedury. Związkowcy nie informują, o które przejścia chodzi. Z kolei na 12 stycznia natomiast zaplanowano pikiety służb mundurowych w czterech miastach, które będą organizatorami Euro 2012 - w Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku i Poznaniu. Protesty zakończą się wręczeniem petycji miejscowym przedstawicielom władz. Jeśli i te działania nie przyniosą reakcji władz, 17 stycznia komitet protestacyjny podejmie decyzje odnośnie dalszych form protestu - zapowiadają związkowcy.
MSW: nie mamy pieniędzy
4 stycznia szef MSW Jacek Cichocki powiedział, że wątpi, by udało się znaleźć pieniądze na podwyżki dla strażników granicznych i strażaków w takiej wysokości, jaką otrzymają policjanci. Zapewnił jednak, że resort szuka środków na ten cel. - Zapowiedziałem, że w połowie stycznia będę gotowy do rozmowy na ten temat ze związkami zawodowymi obu struktur i mam nadzieję, że do tego czasu jakieś rozwiązanie będzie możliwe - podkreślił Cichocki.
Federacja zrzeszająca związki zawodowe policjantów, strażaków, strażników granicznych, a także funkcjonariuszy i pracowników więziennictwa 19 grudnia powołała ogólnopolski komitet protestacyjny. Była to reakcja na słowa premiera Donalda Tuska, który zapowiedział podwyżki uposażeń dla żołnierzy i policjantów - po ok. 300 zł brutto od lipca 2012 roku. Przepisy zabraniają funkcjonariuszom służb mundurowych strajkować - nie zabraniają za to podejmowania akcji protestacyjnych w różnych formach, jak na przykład oflagowanie komend i posterunków, prowadzenie tzw. strajku włoskiego czy też uczestniczenie w pikietach.
PAP, arb