Sekcja zwłok wykazała też, że śmierć byłego wicepremiera trwała kilka minut i nastąpiła w wyniku uduszenia. – Jeśli to prawda, to nie ma cudów, żeby nie wykonywał gwałtownych ruchów, próbując się ratować. Łapałby się za szyję, machał nogami, może próbował oprzeć się o parapet. Jednak w gabinecie nie było żadnych śladów, ściana nie była pobrudzona, tak jakby wisiał nieruchomo – mówi Maksymiuk.
O lekach, których ślady wykryto we krwi Leppera, Maksymiuk mówi: – Jeśli okaże się, że wziął je rano, w dniu, kiedy znaleziono go martwego – a tak prawdopodobnie było, jeśli stwierdzone we krwi ślady są w normie – to znaczy, że nie miał zamiaru odbierać sobie życia. Gdyby chodziło mu po głowie samobójstwo, nie brałby leków, bo po co? Skoro je zażył to znaczy, że miał zamiar dalej żyć – spekuluje były poseł Samoobrony.
Maksymiuk mówi też, że wyniki badań toksykologicznych utwierdzają go w przekonaniu, że Andrzej Lepper nie popełnił samobójstwa. – On nie planował śmierci. Ten wynik pokazuje, że ktoś musiał mu w tym pomóc, że była ingerencja z zewnątrz – mówi Maksymiuk.
wp.pl, ps