XX finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zbliża się wielkimi krokami. I jak co roku, z tej okazji, z ciemnych i zakurzonych zakarmaków polskiego świata opinii i idei wypełzają na światło dzienne krytycy działalności Jurka Owsiaka. A wypełzają po to, by po raz kolejny podważać naszą wiarę w szlachetną i bezinteresowną dobroczynność.
W tym roku pieniądze zebrane przez Orkiestrę Owsiaka zostaną przeznaczone na pomoc dla wcześniaków i na pompy insulinowe dla ciężarnych kobiet cierpiących na cukrzycę. W zeszłym roku setki tysięcy Polaków zebrało rekordowe 47 milionów złotych na zakup sprzętu dla dzieci z chorobami urologicznymi i nefrologicznymi. Od 1993 roku podczas dziewiętnastu finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wolontariusze fundacji założonej przez Jurka Owsiaka zebrali ponad 444 miliony złotych na zakup sprzętu ratującego życie i zdrowie najmłodszych obywateli Rzeczpospolitej. A jednak są tacy, którzy najchętniej rozgonili Orkiestrę, a samego Owsiaka skazali (co najmniej!) na banicję.
Radio Maryja Jurka Owsiaka nie lubi. Nie lubią go też publicyści, którzy na co dzień zajmują się wygłaszaniem peanów na cześć lidera opozycji i jego partii. Nieufnie patrzą na Owsiaka konserwatywni katolicy. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie lubi m.in. ksiądz z Poniatowej na Lubelszczyźnie, który przekonuje parafian, że dzielenie się pieniędzmi z Orkiestrą jest grzechem. To właśnie w Poniatowej można było na kilka dni przed finałem Orkiestry znaleźć ulotki, w których działalność fundacji Jurka Owsiaka nazwano "diabelskimi sprawami", a o samym dyrygencie WOŚP napisano, że jest powiązanym z Hare Kryszna "bełkocącym" synem ateistki. Równie merytoryczną krytykę Owsiaka i jego działalności można znaleźć w blogosferze.
W tym roku na celowniku krytyków Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy znaleźli się nie tyle Jurek Owsiak i jego drużyna, ile przede wszystkim "krytycy krytyków" WOŚP. Za co dostało się tym ostatnim? Ano za to, że są "lemingami". Wszak dołożenie złotówki na zakup profesjonalnego sprzętu medycznego dla naszej ledwie dyszącej służby zdrowia, na którą skazane są polskie dzieci, niewątpliwie świadczy o bezmyślnym podążaniu za "pospolitym trendem" jakim jest ratowanie zdrowia i życia dzieci. Świadczy też o popadnięciu w "histerię" wykreowaną przez antypolskie media - no i oczywiście o popieraniu rządzącej dziś Platformy Obywatelskiej. A, byłbym zapomniał. Wrzucając złotówkę do pudełka z czerwonym serduszkiem wyrządzamy też wielką krzywdę gnębionemu na każdym kroku "Caritasowi", który jest jedyną w Polsce fundacją charytatywną, pozyskującą rocznie więcej pieniędzy niż WOŚP. Więc jeśli wspieramy WOŚP, to Orkiestra Owsiaka może fundację z czerwonym krzyżem w logo w tych statystykach w końcu wyprzedzić - a to oznaczałoby tryumf diabła, masonerii i Bóg wie kogo. Nikomu nie przychodzi oczywiście do głowy, że Polak mógłby wspierać jednocześnie obie organizacje. No bo jakże to - Panu Bogu (Caritasowi) świeczkę, a diabłu (Owsiakowi) ogarek?
Witamy w Polsce - kraju katolickim, w którym akt miłosierdzia zasługuje w oczach najbardziej zagorzałych bożych bojowników na pogardę. Dlaczego? Bo architekt przedsięwzięcia, które zebrało już prawie pół miliarda złotych na szlachetne cele, nie lubi się z Ojcem Dyrektorem, nie klęka co niedzielę w kościele i nie wspiera Jarosława Kaczyńskiego w zbawianiu Polski stając przy prezesie po jego stronie barykady. Być może Owsiak nie robi tego wszystkiego dlatego, że on sam żadnej barykady nie widzi. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra wszak dla wszystkich, którzy - niezależnie od swoich przekonań religijnych i politycznych - chcą wykazać się dobrą wolą i pomóc potrzebującym. Czy fakt, że patronat nad WOŚP objął prezydent Bronisław Komorowski świadczy o tym, że fundacja walczy o poparcie dla partii rządzącej? Czy może raczej jest dowodem na to, że politycy chętnie dopisują swoje nazwiska do takich inicjatyw? Czy musi nam się podobać atmosfera powiązanego z fundacją festiwalu "Woodstock", byśmy zdecydowali się dołożyć parę złotych na sprzęt medyczny, który ratuje najmłodszych? Czy musimy w ogóle lubić Jurka Owsiaka, żeby pomagać dzieciom? I czy nie można przez jeden dzień w roku - dla dobra dzieci - zapomnieć o czule pielęgnowanej nienawiści do wszystkich, którzy myślą inaczej niż my?
Radio Maryja Jurka Owsiaka nie lubi. Nie lubią go też publicyści, którzy na co dzień zajmują się wygłaszaniem peanów na cześć lidera opozycji i jego partii. Nieufnie patrzą na Owsiaka konserwatywni katolicy. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie lubi m.in. ksiądz z Poniatowej na Lubelszczyźnie, który przekonuje parafian, że dzielenie się pieniędzmi z Orkiestrą jest grzechem. To właśnie w Poniatowej można było na kilka dni przed finałem Orkiestry znaleźć ulotki, w których działalność fundacji Jurka Owsiaka nazwano "diabelskimi sprawami", a o samym dyrygencie WOŚP napisano, że jest powiązanym z Hare Kryszna "bełkocącym" synem ateistki. Równie merytoryczną krytykę Owsiaka i jego działalności można znaleźć w blogosferze.
W tym roku na celowniku krytyków Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy znaleźli się nie tyle Jurek Owsiak i jego drużyna, ile przede wszystkim "krytycy krytyków" WOŚP. Za co dostało się tym ostatnim? Ano za to, że są "lemingami". Wszak dołożenie złotówki na zakup profesjonalnego sprzętu medycznego dla naszej ledwie dyszącej służby zdrowia, na którą skazane są polskie dzieci, niewątpliwie świadczy o bezmyślnym podążaniu za "pospolitym trendem" jakim jest ratowanie zdrowia i życia dzieci. Świadczy też o popadnięciu w "histerię" wykreowaną przez antypolskie media - no i oczywiście o popieraniu rządzącej dziś Platformy Obywatelskiej. A, byłbym zapomniał. Wrzucając złotówkę do pudełka z czerwonym serduszkiem wyrządzamy też wielką krzywdę gnębionemu na każdym kroku "Caritasowi", który jest jedyną w Polsce fundacją charytatywną, pozyskującą rocznie więcej pieniędzy niż WOŚP. Więc jeśli wspieramy WOŚP, to Orkiestra Owsiaka może fundację z czerwonym krzyżem w logo w tych statystykach w końcu wyprzedzić - a to oznaczałoby tryumf diabła, masonerii i Bóg wie kogo. Nikomu nie przychodzi oczywiście do głowy, że Polak mógłby wspierać jednocześnie obie organizacje. No bo jakże to - Panu Bogu (Caritasowi) świeczkę, a diabłu (Owsiakowi) ogarek?
Witamy w Polsce - kraju katolickim, w którym akt miłosierdzia zasługuje w oczach najbardziej zagorzałych bożych bojowników na pogardę. Dlaczego? Bo architekt przedsięwzięcia, które zebrało już prawie pół miliarda złotych na szlachetne cele, nie lubi się z Ojcem Dyrektorem, nie klęka co niedzielę w kościele i nie wspiera Jarosława Kaczyńskiego w zbawianiu Polski stając przy prezesie po jego stronie barykady. Być może Owsiak nie robi tego wszystkiego dlatego, że on sam żadnej barykady nie widzi. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra wszak dla wszystkich, którzy - niezależnie od swoich przekonań religijnych i politycznych - chcą wykazać się dobrą wolą i pomóc potrzebującym. Czy fakt, że patronat nad WOŚP objął prezydent Bronisław Komorowski świadczy o tym, że fundacja walczy o poparcie dla partii rządzącej? Czy może raczej jest dowodem na to, że politycy chętnie dopisują swoje nazwiska do takich inicjatyw? Czy musi nam się podobać atmosfera powiązanego z fundacją festiwalu "Woodstock", byśmy zdecydowali się dołożyć parę złotych na sprzęt medyczny, który ratuje najmłodszych? Czy musimy w ogóle lubić Jurka Owsiaka, żeby pomagać dzieciom? I czy nie można przez jeden dzień w roku - dla dobra dzieci - zapomnieć o czule pielęgnowanej nienawiści do wszystkich, którzy myślą inaczej niż my?