Prof. Czapiński mówi, że spadek urodzeń świadczy o tym, iż rządowe pomysły, które miały pomagać kobietom w godzeniu macierzyństwa z pracą, nie dają efektów. I jeżeli nic się nie zmieni, to odwrócenia tendencji nie doczekamy się przez dwie dekady. - W 2020 r. będzie już tylko 360 tys. 19-latków. Gdy te roczniki zaczną zakładać rodziny, za kolejne 8-12 lat liczba urodzeń może spaść poniżej 350 tys. – prorokuje Czapiński.
Większym optymistą jest socjolog prof. Tadeusz Popławski. Co prawda uważa, że spadek liczby urodzeń może być jeszcze głębszy - 320-340 tys. rocznie - ale tendencje odwrócą się dość szybko, za 4-5 lat. - W ciągu kilku lat zweryfikujemy nasze ambicje i zamiast starać się o kredyty hipoteczne, pogodzimy się z tym, że nie musimy mieszkać na własnym. Rodziny będą wynajmować mieszkania, wracać do rodziców. Gdy okrzepną w tych nowych warunkach, zaczną myśleć o dzieciach - przekonuje.
Według prof. Popławskiego jednym z motorów odwracających spadkowe tendencje będą imigranci ze Wschodu, np. z Ukrainy, Białorusi, Rosji. - Kryzys może ich kraje dotknąć mocniej niż nas, dlatego będą do nas coraz chętniej przyjeżdżać osiedlać się i zakładać rodziny – stwierdza.