Nieco ostrożniej wypowiada się płk Edmund Klich, polski akredytowany przy MAK i przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, który zwraca uwagę, że nawet ewentualny brak gen. Błasika w kokpicie Tu-154 nie zmienia najważniejszych wniosków dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej. Klich zaznacza dodaje, że na razie - opierając się na materiałach przekazanych przez stronę rosyjską - obecność gen. Błasika w kokpicie samolotu jest w zasadzie bezdyskusyjna. Dodaje jednocześnie, że gdyby ta informacja okazała się nieprawdziwa, to należałoby zadać sobie pytanie o to co jest prawdą w raporcie MAK.
Czy polscy biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie rzeczywiście odczytali nagrania z czarnych skrzynek w sposób zdecydowanie odbiegający od tego, co ustalili eksperci MAK-u, a następnie członkowie komisji Jerzego Millera? Tego dowiemy się dopiero 16 stycznia - Naczelna Prokuratura Wojskowa na ten dzień zaplanowała bowiem konferencję na temat efektów prac biegłych. - Mamy dużo do przekazania; proponuję poczekać do 16 stycznia - przekonuje prok. kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Jedno jest pewne - w najbliższych dniach znów będziemy dyskutować o Smoleńsku.
O nowych faktach w sprawie katastrofy smoleńskiej - czytaj na Wprost.pl:
Edmund Klich dla Wprost.pl: przeproszę żonę Błasika, jeśli Rosjanie nie mówili prawdy
Kaczyński: śledztwo smoleńskie było obrzydliwe. To poziom lumpenproletariatuWassermann oburzona słowami Grasia. "Rząd Tuska kłamał"
Błasika nie było w kokpicie. Piloci znali prawdziwą wysokość
Klich: jestem pewny, że Błasik był w kokpicie
Prokuratura o Smoleńsku: mamy dużo do przekazania. Poczekajcie