2 stycznia "Bild" poinformował, że prezydent próbował zapobiec publikacji artykułu o zatajeniu pożyczki i zadzwonił w tym celu do redaktora naczelnego gazety, grożąc sankcjami prawno-karnymi. Wulff twierdzi, że zwrócił się jedynie o przesunięcie publikacji o jeden dzień, do czasu jego powrotu z podróży zagranicznej.
Prezydentowi nie pomogło też to, że wbrew wcześniejszym obietnicom, jego adwokat Gernot Lehr odmówił opublikowania blisko 400 pytań i odpowiedzi dziennikarzy w związku ze stawianymi Wulffowi zarzutami. Adwokat powołuje się na ochronę dóbr dziennikarzy, ale w czwartek kilka niemieckich redakcji wydało oświadczenia o zezwoleniu na publikację pochodzących od nich pytań i odpowiedzi na nie.
Chadecja i kanclerz Angela Merkel oficjalnie stoją po stronie prezydenta. Rzecznik rządu Steffen Seibert powtórzył w piątek, że Merkel ceni Wulffa i jego pracę, a także to, że jest on gotowy udzielić daleko idących informacji w sprawie stawianych mu zarzutów. - Ta gotowość na pewno nie ustanie, nawet jeśli pojawią się nowe pytania - powiedział Seibert. Sekretarz generalny CDU Hermann Groehe ocenił z kolei, że prezydent "zasługuje na drugą szansę".
Niektórzy politycy obozu rządzącego apelują jednak, by Wulff niezwłocznie ujawnił wszystkie informacje dotyczące zarzutów. Jeden z posłów chadecji Karl-Georg Wellmann stwierdził, że lepszym rozwiązaniem byłaby rezygnacja Wulffa z urzędu prezydenta.
zew, PAP