- Niektórzy mówią, że to więźniowie polityczni, niektórzy nazywają ich więźniami sumienia. Jakkolwiek by ich nie nazywano, nie podjęliśmy działań wobec nich z powodów, które dotyczyłyby polityki czy ich opinii - mówił o uwolnionych generał. Potwierdził przy tym, że nazwiska 302 osób, zwolnionych 13 stycznia, znajdowały się na liście przekazanej władzom przez "organizację polityczną". W ten sposób, jak pisze agencja AFP, określił opozycyjną partię Narodową Ligę na rzecz Demokracji (NLD). - Dali nam 604 nazwiska, my odnaleźliśmy 430. Zwolniliśmy 302 osoby - powiedział szef MSW. Zaznaczył, że amnestia nie obejmie pozostałych osób z listy, bo - jak ocenił - "popełniły one poważne przestępstwa, jak akty terroru". - Tego rodzaju osób nie możemy zwolnić - podkreślił.
Gen. Ko Ko zaznaczył, że rząd Birmy uwolnił więźniów "nie na skutek czyichś żądań", ale z powodu swojej "dobrej woli". Wyjaśnił też, że około stu zwolnionych osób to dawni funkcjonariusze władz. 13 stycznia ogłoszono również, że władze wypuściły z aresztu domowego byłego szefa wywiadu wojskowego i premiera, gen. Khin Nyunta, który popadł w niełaskę i został odsunięty od władzy w 2004 r. Zwolniono także 60 innych byłych oficerów wywiadu.
W marcu ubiegłego roku rządząca w Birmie od lat junta przekazała formalnie władzę popieranej przez nią administracji cywilnej, a prezydent Thein Sein rozpoczął dialog z demokratyczną opozycją i zapowiedział dalsze reformy. Ostrożnie o tych reformach wypowiadała się niedawno pani Aung San Suu Kyi, szefowa NLD, ostrzegając przed możliwymi trudnościami.
PAP, arb