W dwumetrowej zaspie utknął 26-letni snowboardzista, który zjechał z trasy na Małym Skrzycznem i zapragnął pojeździć po świeżym puchu. Omal nie skończyło się to tragicznie. Wyziębionego mężczyznę znaleźli policjanci.
Snowboardzista był przekonany, że pokrywa śniegu nie przekracza 40 cm. Nie sądził, że nocą spadło aż półtora metra świeżego puchu. Gdy wjechał do lasu zapadł się w śniegu. Kiedy próbował wrócić na trasę i odpiął deskę, utknął w zaspach na dobre. Wówczas poprosił telefonicznie o pomoc ratowników GOPR. Na ratunek wyruszyli goprowcy i policjanci z bielskiego pododdziału prewencji, którzy pełnią służbę w patrolu narciarskim. Rzecznik bielskiej policji Elwira Jurasz poinformowała, że akcję utrudniały trudne warunki pogodowe: mgła ograniczała widoczność do zaledwie pół metra. Po blisko godzinnych poszukiwaniach policjanci odnaleźli zziębniętego już mężczyznę i sprowadzili go do doliny.
ja, PAP
ja, PAP