W czasie debaty w Myrtle Beach, zorganizowanej przez konserwatywna telewizję Fox News, Gingrich popisał się kilkoma błyskotliwymi powiedzeniami, przyjętymi owacją na stojąco przez widownię. Bronił on m.in. swej kontrowersyjnej propozycji, by zachęcać uczniów w biednych dzielnicach do pracy w swoich szkołach jako woźni i kiedy powiedział, że "tylko elity gardzą zarabianiem pieniędzy", otrzymał burzliwe oklaski. Podobnie przyjęto jego polemikę z innym kandydatem, kongresmanem z Teksasu, Ronem Paulem, który krytykował zabicie przywódcy al-Kaidy Osamy bin Ladena przez komandosów amerykańskich w Pakistanie bez wiedzy i zgody rządu tego kraju. Paul zarzucił władzom federalnym USA, że naruszyły one w ten sposób prawo międzynarodowe, co na sali spotkało się z głośnym buczeniem dezaprobaty. Gingrich skrytykował tę opinię kongresmana jako "całkowicie irracjonalną" i przypomniał, że "Andrew Jackson (prezydent USA w pierwszej połowie XIX wieku) wiedział jaki jest sposób na wrogów Ameryki: zabijać ich".
Gingrich unikał tym razem bezpośredniego atakowania Romneya, łagodząc m.in. wcześniejszą krytykę jego kontrowersyjnych biznesowych poczynań w firmie Bain Capital. W Myrtle Beach wyręczył go w tym Santorum - były senator zarzucił Romneyowi, że jako gubernator Massachusetts nie zmienił obowiązującej tam ustawy zezwalającej na głosowanie w wyborach przestępcom odbywającym zwolnienie warunkowe z więzienia. Romney odpowiedział na ten zarzut stwierdzając, że sam był przeciwko prawom wyborczym dla odbywających karę przestępców, ale nie próbował uchylić ustawy, gdyż w stanowej legislaturze Massachusetts większość stanowili Demokraci.
Z kolei gubernator Tekasu, Rick Perry, zapytał Romneya, kiedy ujawni, ile płaci podatków i jakie ma dochody. Media sympatyzujące z Demokratami od dłuższego czasu wytykają multimilionerowi Romneyowi, że tego odmawia. Romney zapewnił jednak, że informacje o swoich finansach przedstawi w kwietniu, kiedy w USA upływa termin składania zeznań podatkowych.
Moderatorzy debaty pytali kandydatów o ich plany reform federalnych programów emerytalnych i ubezpieczeniowych oraz o propozycje podatkowe. Romney ocenił, że należy obniżyć najwyższe progi podatków od dochodów do 25 procent. Popierani przez konserwatystów Gingrich i Santorum opowiadali się za jeszcze niższymi podatkami od najzamożniejszych. Poza Paulem wszyscy atakowali obecnego prezydenta Baracka Obamę za propozycje zmniejszenia wydatków na zbrojenia i plany redukcji armii o prawie 100 tys. żołnierzy. Romney zarzucał Obamie, że naraża w ten sposób na szwank zdolności obronne Ameryki.
PAP, arb