Na spotkaniu 22 stycznia szefowie dyplomacji państw Ligi Arabskiej (LA) zdecydują o dalszych losach misji obserwatorów, którzy przybyli do Syrii pod koniec grudnia. Ich zadaniem jest sprawdzenie, czy syryjski reżim stosuje się do porozumienia wynegocjowanego z LA i przestał stosować przemoc wobec demonstrantów. Po oficjalnym zakończeniu wizyty w Syrii obserwatorzy najprawdopodobniej ogłoszą, że władze w Damaszku w dalszym ciągu łamią zapisy tego postanowienia - zauważa agencja. Według tego samego informatora, Chiny i Rosja naciskały na syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, by zgodził się na przedłużenie misji i zapobiegł w ten sposób eskalacji konfliktu na skalę międzynarodową.
Niektóre państwa członkowskie Ligi uważają, że należy zwiększyć kompetencje obserwatorów, jeśli mają oni powstrzymać przemoc reżimu. Wcześniej Syria odrzuciła proponowane przez Katar rozmieszczenie w kraju arabskich wojsk w celu położenia kresu przemocy. Jednak informator zaznaczył, że poszerzenie kompetencji obserwatorów spotkałoby się ze sprzeciwem Damaszku. - Syria miałaby zastrzeżenia co do przekształcenia misji z obserwacyjnej na dochodzeniową - powiedział. Do wprowadzenia znaczących zmian - takich jak uzbrojenie obserwatorów, dochodzenia w sprawie naruszenia praw człowieka czy dostęp do tzw. stref wojskowych - konieczne byłoby wypracowanie nowego porozumienia.
ONZ ogłosiła kilka dni temu, że od chwili przybycia obserwatorów LA do Syrii zginęło w tym kraju ok. 400 osób. Jest to jednoznaczny sygnał, że władze syryjskie wzmagają przemoc wobec przeciwników - oceniła ambasador USA przy ONZ Susan Rice.
zew,