20 stycznia podczas wizyty w Porto prezydent Cavaco Silva w jednym z wywiadów wyraził obawę o poziom swych zarobków po przejściu na emeryturę. - Będzie ona tak niska, że nie wystarczy na pokrycie moich wydatków. Prawie na pewno będę musiał korzystać z tego, co zaoszczędziłem z żoną podczas wszystkich lat mojej aktywności zawodowej - mówił 71-letni Cavaco Silva, który w styczniu 2011 r. ponownie został wybrany na prezydenta. Dzień później prezydent został wygwizdany w Guimaraes przez przybyłych na ceremonię otwarcia Europejskiej Stolicy Kultury. Następnie spadła nań fala krytyki zarówno ze strony opozycji parlamentarnej, jak i sprzymierzeńców politycznych. - Wypowiedź prezydenta była niefortunna. Nigdy nie powinna była się pojawić w kraju, gdzie społeczeństwo ponosi ogromne wyrzeczenia w związku z polityką oszczędnościową rządu - ocenił Marcelo Rebelo de Sousa, członek działającej przy prezydencie doradczej Rady Państwa.
W styczniu 2011 r. po ponownym objęciu stanowiska Cavaco Silva zrezygnował z miesięcznej pensji przysługującej prezydentowi. Poinformował wówczas, że otrzymuje co miesiąc ok. 10 tys. euro brutto skumulowanych z emerytur z Uniwersytetu Nowego w Lizbonie i Banku Portugalii, w których w przeszłości pracował. Tymczasem obecnie media ujawniły, że Cavaco Silva pobiera miesięcznie 2900 euro z funduszu reprezentacyjnego przysługującego prezydentowi. Według szacunków dziennika "Diario de Noticias" roczne utrzymanie każdego byłego prezydenta kosztuje portugalski budżet 300 tys. euro.
PAP, arb