SLD też przeciw Arłukowiczowi. "Bo kłamał"

SLD też przeciw Arłukowiczowi. "Bo kłamał"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Bartosz Arłukowicz utrzyma się w fotelu? (fot. PAP/Paweł Supernak) 
W Sejmie rozpoczęła się debata nad wnioskiem PiS o odwołanie ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza (PO, wcześniej SLD). Uczestniczy w niej m.in. premier Donald Tusk. Posłowie PiS obwiniają Arłukowicza o doprowadzenie do poważnych utrudnień w dostępie do leków refundowanych. Wniosek o odwołanie Arłukowicza negatywnie zaopiniowała sejmowa komisja zdrowia. Do odwołania ministra potrzeba co najmniej 231 głosów. Koalicja rządząca PO i PSL ma 235 posłów.
1 stycznia weszła w życie ustawa refundacyjna, która wprowadziła m.in. urzędowe ceny i marże leków refundowanych, zakaz promocji i  reklamy aptek oraz stosowania zachęt, czyli np. przekazywania przez firmy farmaceutyczne darmowych leków dla szpitali. Od początku stycznia obowiązuje nowa lista leków refundowanych, przygotowana zgodnie z  zapisami ustawy refundacyjnej. Wywołała ona wiele kontrowersji jeszcze zanim weszła w życie. Po apelach ze strony różnych środowisk, w tym pacjentów i lekarzy, Ministerstwo Zdrowia dopisało na listę m.in. leki stosowane po przeszczepach, w leczeniu astmy oskrzelowej dzieci, w  łagodzeniu bólu towarzyszącego chorobom nowotworowym i paski do  glukometrów.

Na liście refundacyjnej zabrakło ponad 800 leków

Eksperci informują, że na nowej liście zabrakło ponad 800 leków, które do tej pory były refundowane. Podkreślają, że za niektóre medykamenty, np. ważne produkty stosowane w onkologii, pomimo kolejnych zmian na liście refundacyjnej, pacjenci nadal zapłacą więcej niż w 2011 r. Zmiany w terapii dotyczą setek tysięcy chorych. Z kolei minister zdrowia podkreśla, że w wyniku negocjacji z  koncernami farmaceutycznymi udało się uzyskać oszczędności, które w 2012 r. zostaną przeznaczone na refundację kolejnych nowoczesnych leków. Lista ma być aktualizowana co dwa miesiące.

Protesty lekarzy i aptekarzy

Zapisy ustawy refundacyjnej mówiące o karach dla lekarzy i aptekarzy wywołały sprzeciw środowisk medycznych. Lekarze nie określali na  receptach poziomu odpłatności za medykamenty i stawiali pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów, pomimo posiadanego prawa do wykupienia leków ze zniżką, musiała płacić za nie więcej. Protestowali także aptekarze, którzy zamykali apteki na godzinę dziennie i skrupulatnie sprawdzali poprawność wypisanych przez lekarzy recept.

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał uchwaloną przez Sejm nowelizację ustawy refundacyjnej. Znosi ona kary dla lekarzy, którzy niewłaściwie wypisują recepty, oraz wprowadza abolicję dla  aptekarzy realizujących recepty z błędami przed dniem wejścia w życie nowelizacji. Nowelizacja spełnia tylko część postulatów medyków i  farmaceutów. Ich zdaniem w ustawie konieczne są kolejne zmiany.

Organizacje lekarzy, którzy prowadzili protest pieczątkowy, mają spotkać się w najbliższy weekend. Podjęte zostaną decyzje w sprawie dalszych działań. W Ministerstwie Zdrowia odbyło się robocze spotkanie z  aptekarzami w sprawie rozporządzenia dotyczącego recept. Opracowaniem nowych przepisów zajmie się zespół złożony m.in. z przedstawicieli resortu i  Naczelnej Rady Aptekarskiej. Ma on odbyć kilka posiedzeń.

Ruch Palikota demonstruje podczas obrad

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami posłowie Ruchu Palikota, po  tym jak na salę obrad wszedł premier Donald Tusk założyli na twarze biało-czarne maski znane z demonstracji przeciwko ACTA. Według Ruchu maski mają symbolizować solidarność z internautami i sprzeciw wobec braku dialogu rządu z internautami w związku z umową ACTA. Posłowie Ruchu chcieli także przerwania obrad, by Donald Tusk mógł podpisać ich wniosek o Trybunał Stanu dla byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

"Arłukowicz ma słabą pozycję w rządzie"

- Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz ma kiepską wiarygodność i słabą pozycję w Radzie Ministrów - mówił w Sejmie Bolesław Piecha (PiS), uzasadniając wniosek swojego klubu o odwołanie Arłukowicza. Jak przekonywał, o słabej pozycji ministra zdrowia w  rządzie świadczy to, że z noweli ustawy refundacyjnej zaproponowanej przez Arłukowicza, podczas posiedzenia Rady Ministrów została usunięta znaczna część zapisów. Poseł PiS przypomniał, że Arłukowicz - zanim wstąpił do PO - krytykował rozwiązania zawarte w ustawie refundacyjnej i  głosował przeciw niej, a teraz jej broni. - Panie ministrze, jaka jest pana wiarygodność? - pytał Piecha. Przypomniał też, że minister zdrowia w grudniu zapewniał, iż po  wejściu w życie ustawy refundacyjnej pacjenci mogą czuć się bezpieczni, gdyż nie będzie problemów z dostępem do leków. Poseł PiS ocenił, że  stało się wręcz przeciwnie. Według niego, nowe przepisy doprowadziły do  "turystyki refundacyjnej". Jak mówił, pacjenci już nie szukają tańszego leku, ale poszukują jakiejkolwiek apteki, w której będą mogli wykupić medykament z przysługującą im zniżką. Poseł zarzucił Arłukowiczowi, że mimo iż zapewniał, że wszystkie leki z listy refundacyjnej mają tańsze odpowiedniki, okazało się, że tak nie  jest. Piecha podkreślał, że za niektóre pacjenci muszą płacić sporo więcej niż przed 1 stycznia. - Proszę mówić prawdę: pacjenci więcej dopłacą - zaznaczył.

PO będzie bronić ministra zdrowia

- Wniosek PiS jest czysto polityczny, nie ma żadnego uzasadnienia w  faktach - mówiła podczas sejmowej debaty Beata Małecka-Libera (PO). Dodała, że jej klub będzie głosował przeciwko odwołaniu ministra. Według posłanki, opozycja postanowiła wykorzystać sytuację związaną z wdrażaniem ustawy refundacyjnej, która jest - jak oceniła -  korzystna dla pacjentów. - Chodziło o wrzawę medialną, a nie o argumenty - podkreśliła. Dodała, że uzasadnienie wniosku PiS ma zaledwie pół strony, dlatego, że nie znalazły się w nim argumenty merytoryczne. W  ocenie Małeckiej-Libery PiS eskaluje emocje i podgrzewa sytuację. - Wam przed wszystkim przyświeca taka myśl: im gorzej, tym lepiej -  powiedziała. Zdaniem Małeckiej-Libery posłowie opozycji doprowadzili do  zdezorientowania pacjentów, których zastraszali. Posłanka PO podkreślała, że Arłukowicz rozpoczął urzędowanie od kontynuacji polityki poprzedniego rządu. Według niej działał konstruktywnie i szybko. Przypomniała, że przeprosił pacjentów za zamieszanie związane z wejściem w życie nowych przepisów refundacyjnych i starał się za wszelką cenę uspokajać nastroje. - Trudno zarzucić ministrowi bezczynność - mówiła. Dodała, że Arłukowicz organizował spotkania z aptekarzami i  lekarzami; działał w interesie pacjentów. Posłanka przypomniała, że  minister zdrowia przygotował nowelizację ustawy refundacyjnej. Zdaniem Małeckiej-Libery sytuacja została opanowana i wyciszona. 

"Pacjent został zdradzony"

Czesław Hoc, występując w  imieniu klubu PiS, ocenił, że z wejściem w życie ustawy refundacyjnej pacjent został opuszczony i zdradzony. Hoc podczas debaty nad wnioskiem o wotum nieufności dla ministra zdrowia podkreślił, że Arłukowicz mimo wielokrotnych zapewnień, że  ustawa refundacyjna jest bezpieczna dla pacjenta, musiał dokonywać w  niej wielu zmian. Ocenił, że Arłukowicz jako minister zdrowia nie budzi zaufania i jest niewiarygodny. Podkreślił, że w związku z tym, poczucie braku bezpieczeństwa pacjentów będzie narastać. Według niego od 1 stycznia grupa pacjentów leczonych onkologicznie w  szpitalach została pozbawiona chemioterapii przeciwnowotworowej. - NFZ ich nie zakontraktował, mimo że programy terapeutyczne są wpisane do  koszyka świadczeń gwarantowanych - dodał. Zarzucił też, że szpitalom nie zapłacono za nadwykonania za ubiegły rok. Hoc dodał, że "fatalna ustawa" jest autorstwa obecnej marszałek Sejmu Ewy Kopacz, która "ewakuowała się na szczyty Sejmu", a przed odejściem z  resortu "rozdała" pięć mln zł dla pracowników "w tym zapewne za ustawę refundacyjną".

PSL wierne koalicjantowi

Jan Bury (PSL) zapowiedział, że jego formacja nie poprze wniosku o odwołanie ministra Arłukowicza. Bury podkreślał, że Arłukowicz stanął na czele ministerstwa, które od wielu lat jest resortem bardzo trudnym. Jak mówił, minister zdrowia musiał się zmierzyć m.in. z potężnymi koncernami farmaceutycznymi. - Niewielu ministrów się na to odważyło - zaznaczył. Poseł PSL ocenił, że Arłukowicz poddany został mocnej krytyce ze  strony lekarzy, aptekarzy, pacjentów, wspieranej przez potężne koncerny farmaceutyczne. Dodał, że minister zdrowia "przeszedł poważny chrzest bojowy". Zaapelował do Arłukowicza, by "jeszcze wielokrotnie pochylił się na ustawą refundacyjną". - To pan, minister zdrowia, kieruje politykę zdrowotną w  Polsce, a nie prezes Narodowego Funduszu Zdrowia - podkreślił. Według Burego determinacja i wrażliwość Arłukowicza umożliwią mu odbudowanie zaufania pacjentów. Poseł PSL zwrócił się także do ministra zdrowia, by przyjrzał się urzędnikom resortu, szczególnie Agencji Oceny Technologii Medycznych. Przypomniał doniesienia medialne, mówiące, że niektórzy profesorowie opiniujący leki mające zostać objęte refundacją, wyjeżdżają na  zagraniczne wyjazdy szkoleniowe finansowane przez firmy farmaceutyczne.

"Arłukowicz zachowywał się jak socjopata"

W sprawie ustawy refundacyjnej minister zdrowia Bartosz Arłukowicz nie reagował na sygnały płynące od pacjentów, lekarzy i farmaceutów i  zachowywał się jak socjopata - mówił poseł Ruchu Palikota Armand Ryfiński podczas debaty nad odwołaniem ministra. - Nie będę panu wypominał tego, że przehandlował pan ideały lewicowe za przysłowiowy stołek, nie będę panu zarzucał, że jest pan narcyzem, nie będę panu zarzucał tego, że jest pan oportunistą - mówił Ryfiński. - Socjopata to osoba, która nie  reaguje na sygnały z otoczenia, na sygnały płynące od pacjentów, od  lekarzy, od farmaceutów; to jest osoba o ograniczonej wrażliwości -  tłumaczył Ryfiński. Jak dodał, ta przypadłość często dotyka ministrów rządu Donalda Tuska.

Ryfiński przytoczył też słowa Arłukowicza z marca 2011 roku, kiedy minister podczas prac nad ustawą refundacyjną zarzucał z trybuny sejmowej jej autorom, że przygotowany przez nich projekt jest próbą odgórnego sterowania rynkiem, która może spowodować ograniczenie liczby aptek. Zarzucił Arłukowiczowi, że zapomniał o aptekarzach, kiedy został ministrem. - Czy jest coś takiego magicznego w fotelu ministra, że nagle o 180 stopni zmieniamy swoje poglądy. Może należy ten fotel odczarować. Może trzeba użyć marihuany. Może zawnioskuje pan o legalizację tego zioła, które jest lekarstwem, pobudza wyobraźnie. Więc może w ławach rządowych wypadałoby czasem zapalić tego jointa? - pytał Ryfiński.

"Takiego grzechu wybaczyć nie możemy"

Ustawa refundacyjna to bubel prawny, a publikacja listy refundacyjnej była skandalem - ocenił Dariusz Joński (SLD) i  zapowiedział, że klub Sojuszu poprze wniosek PiS o odwołanie ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Joński stwierdził, że Arłukowicz kłamał, mówiąc, że po 1 stycznia (tego dnia w życie weszła ustawa refundacyjna) pacjenci będą mogli czuć się bezpiecznie, a liczba leków refundowanych w Polsce będzie wzrastała. - Pacjenci nie byli i nie są bezpieczni, niektóre leki refundowane są droższe, a niektóre nie są refundowane. Takiego grzechu wybaczyć nie możemy - podkreślił.

Solidarna Polska zgadza się z PiS-em

Nie zabrakło panu wiedzy i inteligencji, ale zabrakło panu charakteru i twardości - powiedział Ludwik Dorn z Solidarnej Polski, zwracając się do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Zapowiedział, że  klub SP będzie głosował za odwołaniem Arłukowicza. - Powody poparcia wniosku o wotum nieufności wyłuszczył znakomicie przedstawiciel wnioskodawców. Tu właściwie nie bardzo jest co dodawać, trzeba by powtarzać - rozpoczął Dorn. Jak jednak dodał, w oświadczeniu przedstawiciela PiS zabrakło jednak istotnej cechy - "kontekstu".

Według polityka SP, Arłukowicz, decydując się na przyjęcie teki ministra zdrowia, wiedział, "jaki stan rzeczy, jakie perspektywy dalszej anarchizacji" stworzyła w systemie ochrony zdrowia działalność poprzedniej minister zdrowia Ewy Kopacz oraz  rządu premiera Donalda Tuska z poprzedniej kadencji. Jego zdaniem, Arłukowicz mógł po otrzymaniu propozycji objęcia teki ministra zdrowia powiedzieć premierowi, że "sytuacja z ustawą refundacyjną jest fatalna i będzie z tego olbrzymi kłopot i krzywda dla  pacjentów". Poseł SP podkreślił, że Arłukowicz mógł zaproponować premierowi 3-lub 4-miesięczne vacatio legis na ustawę refundacyjną oraz  spytać Tuska, czy daje mu poparcie dla zmian w systemie zdrowia. - Pan tego nie zrobił i to jest zasadniczy powód, by głosować za wotum nieufności. Bo panu nie zabrakło wiedzy, inteligencji, panu zabrakło charakteru i twardości - oświadczył Dorn.

Arłukowicz: wylewacie krokodyle łzy

Arłukowicz odpowiedział na zarzuty PiS-u mówiąc, iż wylewają krokodyle łzy. - Wszyscy wiedzieliśmy, że ta ustawa jest trudną ustawą, że ta ustawa zmienia system i odwagą jest podjąć się zmian -  podkreślił minister zdrowia. Dodał, że opozycja nie miała odwagi, by wprowadzić w życie własne projekty ustawy refundacyjnej. Arłukowicz zarzucił przewodniczącemu sejmowej komisji zdrowia Bolesławowi Piesze (PiS), że od czerwca do  grudnia ubiegłego roku, pomimo 13 posiedzeń komisji, nie postanowił, by  ustawa refundacyjna stała się tematem obrad. Jak mówił Arłukowicz, Piecha zrobił to dopiero 30 grudnia - dwa dni przed wejściem w życie ustawy. Podkreślił także, że przewodniczący komisji zdrowia nie złożył żadnego zapytania i interpelacji ws. ustawy refundacyjnej.

zew, ja, PAP