Sejm obronił Arłukowicza. Nie będzie dymisji ministra zdrowia

Sejm obronił Arłukowicza. Nie będzie dymisji ministra zdrowia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bartosz Arłukowicz, fot. PAP/Paweł Supernak 
Sejm odrzucił w piątkowym głosowaniu wniosek posłów PiS o odwołanie ze stanowiska ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Opozycja obwinia ministra o doprowadzenie do poważnych utrudnień w dostępie do leków refundowanych. Za poparciem wniosku opowiedziało się 205 posłów, przeciwnych było 230, a 1 wstrzymał się od głosu.
- Mam nadzieję, że będzie czas na merytoryczną pracę. Mam nadzieję, że  nadchodzi taki czas, gdy zajmiemy się faktami, a nie tylko polityczną walką - powiedział dziennikarzom Arłukowicz tuż po głosowaniu w Sejmie. - Zawsze, kiedy wprowadza się trudne zmiany systemowe, powstaje pewien chaos i za ten chaos przepraszaliśmy. To trudna zmiana, która reguluje ogromny rynek refundacji. Ceny leków dla pacjentów będą tańsze, zaś pacjenci będą mieli dostęp do leków nowoczesnych.

Posłowie PiS domagali się dymisji ministra zdrowia, gdyż obwiniają go o chaos, jaki zapanował po wejściu w życie 1 stycznia ustawy refundacyjnej. Arłukowicza krytykowali także posłowie Ruchu Palikota, SLD i Solidarnej Polski. Ich zdaniem nie  sprawdził się on na stanowisku ministra, dlatego powinien odejść z  rządu.

Tusk podkreślał w czwartek, że Arłukowicz podjął się bardzo trudnego zadania, którego efektem ma być obniżenie cen istotnej grupy leków. Jak mówił udało się już doprowadzić do tego, że ponad 60 proc. leków z  listy refundacyjnej jest tańszych. Zaznaczył, że dotyczy to najczęściej używanych medykamentów. Według premiera uzasadnienie wniosku PiS "nie wymaga komentarza dłuższego niż  jedno mocne słowo". Zaznaczył jednak, że ze względu na powagę parlamentu nie użyje go. Premier ocenił, że najtrudniejsze zapisy ustawy refundacyjnej przeciwdziałają brakowi jakiejkolwiek kontroli nad środkami publicznymi. - Nikt nie miał odwagi, by podjąć decyzję, którą ostatecznie podjęła ówczesna minister Kopacz i kontynuował minister Arłukowicz -  dodał.

1 stycznia weszła w życie ustawa refundacyjna, która wprowadziła m.in. urzędowe ceny i marże leków refundowanych, zakaz promocji i reklamy aptek oraz stosowania zachęt, czyli np. przekazywania przez firmy farmaceutyczne darmowych leków dla  szpitali. Zapisy ustawy mówiące o karach dla lekarzy i aptekarzy wywołały sprzeciw środowisk medycznych. Lekarze nie określali na receptach poziomu odpłatności za medykamenty i  stawiali pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów pomimo posiadanego prawa do wykupienia leków ze zniżką musiała płacić za nie więcej. Protestowali także aptekarze, którzy zamykali apteki na godzinę dziennie i skrupulatnie sprawdzali poprawność wypisanych przez lekarzy recept.

pap, ps