- To ruch, który może okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. Dzisiaj rządu nie wywrócą, ale wpływają na młodych ludzi, liczną część społeczeństwa internetowego, którzy w perspektywie dwóch - trzech lat mogą uznać, iż jedynym sposobem wyeliminowania polityków niszczących ważny dla nich wirtualny świat, jest skasowanie ich przy urnie wyborczej - ocenia dr Maciej Drzonek, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Gazeta dotarła do aktywistów odpowiedzialnych za tworzenie grupy w kilku regionach kraju. - Prowadzimy ideologiczną wojnę o wolność słowa i nasze prawa. Nie mamy liderów ani przywódców - mówi XY odpowiedzialny za "medialną obsługę" akcji grupy Anonymous w Polsce. - Jesteśmy niczym grupa ptaków, każdy, kto chce, może lecieć z nami - zachęca. Największy wpływ na decyzje o akcjach Anonimowych mają osoby, które jeszcze zanim ruch powstał w Polsce, angażowały się w jego globalne akcje.
- To są chwilowe protesty. W czasie następnych wyborów nikt nie będzie już o nich ani o ACTA pamiętał - uważa dr Wojciech Jabłoński, politolog. - Doświadczenia krajów rozwiniętych gospodarczo pokazują, że ruch społeczny, aby był skuteczny, nie musi być szeroki ani liczyć zbyt wielu uczestników. Ważne, żeby był zwarty i stosował metody, które pozwalają być widocznym przy okazji protestów - ripostuje dr Rafał Chwedoruk.