Od kilkunastu tygodni, po ujawnieniu sytuacji w Attawapiskat na północy prowincji Ontario, gdzie Indianie mieszkają w warunkach zagrażających zdrowiu, organizacja Indian pod nazwą Zgromadzenie Pierwszych Narodów (AFN), domagała się rozmów z rządem. Chciała dyskutować o rozwiązaniu problemów społeczności indiańskich i zakończeniu ery kolonialnego - jej zdaniem - traktowania. Indianie i rząd, choć zgadzają się, że coś trzeba zrobić, by m.in. poprawić jakość szkolnictwa w rezerwatach i zwiększyć możliwości rozwoju ekonomicznego, to wciąż mówią różnymi językami - podsumowywały rezultaty spotkania kanadyjskie media. Na przykład, Indianie domagają się korzystniejszego udziału w dochodach z eksploatacji surowców naturalnych na ich terenach, czy większej samodzielności finansowej w sprawach dotacji otrzymywanych z budżetu. Chcą też rozwiązania sporów terytorialnych. Ze strony rządu jednak nie ma na razie deklaracji szybkich zmian w Indian Act.
Kanadyjskie media zwracają jednak uwagę, Indianie mają w rękach silne argumenty. Sprzeciwiają się na przykład poprowadzeniu przez ich tereny z Alberty do Kolumbii Brytyjskiej gazociągu i ropociągu projektowanych przez firmę Enbridge - zwracają uwagę na zagrożenia ochrony środowiska. Rząd w ostatnich dniach, choć niebezpośrednio, zagroził indiańskim oponentom rurociągów wprowadzeniem prawa upraszczającego rozpatrywanie trudnych ekologicznie projektów. Wódz Shawn Atleo, który pełni obecnie funkcję szefa AFN i - co jest zauważane - prowadzi zręczną politykę stawiania konkretnych, ale nie agresywnych żądań, nie krytykuje ostro rządu. Natomiast niektórzy inni wodzowie otwarcie grożą, że jeśli rząd Harpera nie przeprowadzi głębokich zmian, to - jak relacjonował dziennik "National Post" - Kanadzie grozi indiańskie powstanie na miarę arabskiej wiosny. Nie byłoby to zresztą pierwsze siłowe demonstrowanie obrony własnych interesów przez Indian we współczesnej historii Kanady. W 1990 roku tzw. kryzys w Oka (Quebec), doprowadził do starć między wojskiem a plemieniem Mohawków, broniącym swego cmentarza, którego teren miasto Oka przekształciło w pole golfowe.
Od tego czasu jednak zmienił się zarówno wizerunek Indian, bo coraz więcej Kanadyjczyków jest świadomych niechlubnej karty w historii własnego kraju, jak i metody informowania o wydarzeniach, dzięki pojawieniu się internetu. W dodatku Indian żyje w Kanadzie coraz więcej. Na przykład, według prognoz Uniwersytetu Regina, w prowincji Saskatchewan udział Indian w ludności tej prowincji wzrośnie w 2045 roku z obecnych niecałych 20 proc. do 33 proc. W całej Kanadzie, gdzie mieszka obecnie 32,8 mln osób, pierwotna ludność (Indianie i Eskimosi) stanowi 2 proc. ogółu.
PAP, arb