Pieniądze zebrane w Lublinie zostaną przeznaczone dla ośrodka dla trędowatych w Maranie na Madagaskarze, założonego na początku ubiegłego wieku przez polskiego misjonarza, jezuitę o. Jana Beyzyma. - Przebywa tam obecnie około 120 trędowatych, są leczeni, uczą się różnych zawodów, pracują w warsztatach i na polach, chodzi o to, by mogli wrócić do społeczeństwa - poinformowała siostra Florence, zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr św. Józefa z Cluny, która pracowała w Maranie.
Według różnych szacunków, trądem dotkniętych jest kilka do kilkunastu milionów ludzi na całym świecie, głównie w krajach najbiedniejszych. To choroba z tej samej grupy, co gruźlica, leczy się ją antybiotykami i sulfonamidami. - Trąd jest całkowicie wyleczalny, a leczenie nie jest drogie - podkreśliła organizatorka lubelskich obchodów, zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Białych Misjonarek Afryki Cecylia Bachalska. - Jak przeliczyliśmy, zatrzymanie choroby, w przeliczeniu na złotówki, to wydatek około 30 zł, a wyleczenie - 120 zł. Każdy trędowaty to hańba dla współczesnego społeczeństwa, dlatego zbieramy pieniądze na pomaganie im - dodała siostra Bachalska.
Światowy Dzień Walki z Trądem, przypadający w ostatnią niedzielę stycznia, obchodzony jest po raz 59. W Lublinie zbiórki na walkę z trądem organizowane są od kilkunastu lat. W ubiegłym roku zebrano około 100 tys. zł, które przeznaczone zostały dla ośrodka w Puri w Indiach.PAP, arb