Romney dysponuje ponad czterokrotnie większymi funduszami niż Gingrich na kampanię w prawyborach, co daje mu możliwość - jak to określił jego główny rywal - "dywanowego bombardowania" eteru na Florydzie ogłoszeniami atakującymi oponenta. W programie telewizji ABC "This Week" Gingrich oskarżył Romney'a o to, że ten prowadzi "nieuczciwą kampanię", w której okłamuje opinię publiczną. - Co chwila mówi coś, co jest po prostu nieprawdą - powiedział o swoim przeciwniku. Jako przykład podał fragment ostatniej debaty, w której przypomniał, że w prawyborach w Massachusetts w 1992 r. Romney zarejestrował się jako niezależny i głosował na demokratycznego kandydata Paula Tsongasa. Romney odpowiedział wtedy, że "nigdy nie głosował na Demokratę, kiedy na liście kandydatów był Republikanin". W wywiadzie dla ABC Gingrich zauważył, że to nieprawda, gdyż we wspomnianych prawyborach Romney mógł głosować na kandydatów republikańskich, którzy byli wtedy na liście tej partii.
O ile na podstawie sondaży obserwatorzy przewidują na Florydzie zwycięstwo Romney'a, to sondaże wskazują również, że większość Republikanów w całym kraju popiera jak na razie Gingricha. Chociaż za Romneyem opowiadają się kierownicze elity Partii Republikańskiej w Waszyngtonie i przeważająca większość republikańskich członków Kongresu, niektórzy politycy, zwłaszcza z prawego skrzydła partii, popierają Gingricha. Do głosowania na niego wezwał były kandydat do nominacji prezydenckiej Herman Cain, a wcześniej była kandydatka na wiceprezydenta Sarah Palin. Oboje to rzecznicy konserwatywno-populistycznej Tea Party, szerokiego ruchu protestu przeciw "skorumpowanym elitom" w Waszyngtonie. Gingricha poparł także były senator i aktor Fred Thompson i syn byłego prezydenta Reagana, Michael Reagan, komentator telewizyjny.W programie telewizji NBC "Meet the Press" były republikański kongresman i komentator telewizji MSNBC, Joe Scarborough, powiedział, że Gingrich prawdopodobnie wygra prawybory we wszystkich stanach religijno-konserwatywnego południa USA i dlatego walka o nominację "może się przeciągnąć aż do lata". - Floryda to nie koniec, ani nawet początek końca - ocenił. Zaznaczył jednocześnie, że rywalizacja między obu głównymi kandydatami, polegająca na wymianie ataków osobistych, szkodzi Partii Republikańskiej i zmniejsza jej szanse na odzyskanie Białego Domu. Jego opinię podzielili inni konserwatywni komentatorzy wypowiadający się w talk-show telewizyjnych, m.in. Laura Ingraham i George Will. Według sondaży, gdyby wybory odbyły się dziś, zarówno Romney jaki i Gingrich przegraliby z prezydentem Obamą - chociaż jego przewaga nad Romney'em jest mniejsza (wynosi ok. 3-5 punktów procentowych).
PAP, arb