Dlaczego politykowi nie opłaca się mówić mądrze?

Dlaczego politykowi nie opłaca się mówić mądrze?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W dzisiejszym świecie nie liczy się ten, kto mówi mądrze - najważniejsze to mówić tak, aby media mogły wyłuskać z wypowiedzi jakiś pikantny cytat, który można następnie wybić w tytule wiadomości, rozsławiając autora tegoż cytatu na cały kraj. Polscy politycy wiedzą o tym doskonale.
Długie, merytoryczne wywody, poparte solidną argumentacją, próbą zrozumienia racji oponentów, a następnie przekonania ich do swojej racji - są idealnym sposobem na to, by zrazić do siebie dziennikarzy i zniknąć z debaty publicznej. Na co bowiem dziennikarzowi najmądrzejsza nawet wypowiedź, skoro statystyczny widz/czytelnik/internauta domaga się "krwi, potu i łez" - czyli newsów opatrzonych efektownymi, działającymi na wyobraźnię tytułami w rodzaju: "Zabił żonę odkurzaczem!", lub choćby "Wszyscy oprócz mnie są idiotami". Tak, tak drodzy czytelnicy - bądźmy przez chwilę szczerzy. Prawda jest taka, że jeśli macie do wyboru: zapoznanie się z argumentami o wyższości teorii strun nad innymi teoriami tłumaczącymi wszechświat, albo przeczytanie historii o psie, który wyszczekuje alfabet - jedenastu na dziesięciu z was wybierze bez wahania tę drugą historię. A i dziennikarz chętniej ją opisze - bo żeby pisać o tych strunach, trzeba byłoby coś przeczytać. A na to - jak wiadomo - szkoda czasu.

Reguły te doskonale znają polscy politycy - a przynajmniej niektórzy z nich. Taki np. Stefan Niesiołowski w jednej rozmowie potrafi sformułować kilkanaście "bon motów", z których każdy idealnie nadaje się na efektowny tytuł. "Przeciwnicy ACTA to idioci", "Wolności jest w Polsce za dużo", "Kaczyński to nieuk" - o tak, wicemarszałek Sejmu ma chwytliwą frazę na każdy temat. Wprawdzie większość wypowiedzi byłego wicemarszałka Sejmu formułowanych jest według wzoru: "Nazwisko polityka PiS-u + inwektywa", a oprócz sypania owymi inwektywami Niesiołowski ma niewiele do powiedzenia - ale mimo to od lat jest bohaterem mediów. A dlaczego? Bo jest receptą na sukces - stworzenie Niesiołowskiemu możliwości otwarcia ust to gwarancja wysokiej oglądalności, klikalności tudzież wysokiego poziomu czytelnictwa.

W ślady Niesiołowskiego ochoczo idą również inni politycy. Taki np. Robert Biedroń porównuje Dodę skazaną na 5 tysięcy złotych grzywny za jej refleksje na temat Biblii do... czarownicy spalonej na stosie. Panie pośle, a czemu nie do Marcina Lutra? Byłoby jeszcze bardziej groteskowo - a więc, z punktu widzenia rzeczywistości medialnej, jeszcze bardziej efektownie. Z kolei Radosław Sikorski przekonuje, że Polska podpisując się pod paktem fiskalnym uratowała UE przed rozpadem. Panie ministrze, dlaczego tylko UE? Czyż nie jest tak, że gdyby Donald Tusk swojego podpisu pod traktatem nie złożył, koniec świata nastąpiłby już w styczniu, a nie - jak zaplanowali Majowie - w grudniu 2012 roku? Natomiast Jacek Kurski ogłasza na antenie Radia Zet, że polski premier jest "chłopcem na posyłki zagranicy". Ależ panie Jacku! Mocniej! "Tusk to mason" - cytowałoby się jeszcze lepiej.

I w ten sposób, między Bugiem a Odrą, bawimy się w politykę.

"Mądre" wypowiedzi polityków znajdziecie we Wprost.pl:

 Niesiołowski: w Polsce jest zbyt dużo wolności

Ruch Palikota: gdyby Chrystus żył, protestowałby przeciwko ACTA

Sikorski: rząd osiągnął swój cel - uchroniliśmy UE przed podziałem

"Kaczyński to nędzny i żałosny nieuk"

Niesiołowski: ACTA jest dobre, a jego przeciwnicy to idioci

Kurski o ACTA: Tusk to chłopiec na posyłki zagranicy. To skandal