Demonstranci z trumnami

Demonstranci z trumnami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Symboliczne trumny zawierające Kodeks pracy oraz wieńce przynieśli związkowcy ze śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" posłom, którzy głosowali za nowelizacją Kodeksu.
Ostrzegali przed dalszą liberalizacją prawa pracy.
"Na Wiejskiej posłów chroni immunitet poselski i policja. Ale  muszą pamiętać, że na Śląsku, wśród swoich wyborców, nie są bezimienni; wyborcy obserwują efekty ich pracy. Immunitet nie  uchroni ich od odpowiedzialności za podjęte decyzje" -powiedział szef śląsko-dąbrowskiej "S" Piotr Duda.
Na "czarnej liście" związkowców znalazło się 28 posłów z woj. śląskiego, reprezentujących Sojusz Lewicy Demokratycznej, Unię Pracy i Platformę Obywatelską. W poniedziałek liczące od 10 do ok. 50 osób grupy związkowców odwiedziły ich biura w kilku miastach regionu. Zapewniali, że byli wcześniej umówieni telefonicznie.
W każdej z symbolicznych trumien, oprócz Kodeksu pracy, znajdowała się też "czarna lista posłów" oraz list przewodniczącego śląsko-dąbrowskiej "S".
"Przyciskając tamtej nocy przycisk do głosowania podpisał się Pan pod antypracowniczą koalicją wąskich grup interesów i układów, a beztroska, z jaką to uczynił, po raz kolejny ukazuje prawdziwe oblicze i arogancję Pańskiego ugrupowania" - napisał w liście Piotr Duda.
Według niego, poniedziałkową, pokojową akcję traktować należy jako ostrzeżenie przed ewentualną kolejną nowelizacją Kodeksu pracy. "Wiemy, że przygotowywana jest nowelizacja dotycząca układów zbiorowych pracy, będących jednym z największych związkowych osiągnięć, kluczowych dla praw pracowniczych" -uważa Duda.
W opinii związkowców, na uchwalonych w lipcu nowych regulacjach Kodeksu pracy stracili wszyscy pracownicy. Chodzi m.in. o brak wynagrodzenia za pierwszy dzień zwolnienia chorobowego, inne zasady naliczania wynagrodzenia za nadgodziny, zmianę zasad wypłacania odpraw dla zwalnianych pracowników oraz wydłużony okres zatrudniania na czas określony. Zmiany te - według "S" - cofają Polskę w dziedzinie prawa pracy o kilkadziesiąt lat.
Jako jedno z pierwszych związkowcy odwiedzili biuro poselskie Jana Klimka (SLD) w Katowicach. Ponad 30 członków "S" weszło do gabinetu posła, chcąc wręczyć mu trumnę. "W środku są ludzkie krzywdy" - mówili. Gdy okazało się, że posła nie ma, związkowcy wyszli, pozostawiając trumnę i wiązankę kwiatów na jego biurku. "To pies łańcuchowy Millera" - komentowali.
Pos. Klimek pojawił się w swoim biurze kilkanaście minut później. Nie wiedział - jak mówił - że odwiedzą go związkowcy.
"Jestem za taką nowelizacją Kodeksu pracy, która zrównoważy dysproporcje między pracodawcą a pracownikiem jeśli chodzi o warunki funkcjonowania. Obecny Kodeks nie jest dobry dla pracodawców (...). Rozumiem związkowców, ale dostrzegam też racje pracodawców" - powiedział pos. Klimek.
nat, pap