Po niemal rocznej przerwie, spowodowanej nominacją na ministra sprawiedliwości prowadzącej sprawę sędzi Barbary Piwnik, ruszył proces ws. afery FOZZ.
Sąd Okręgowy odrzucił wnioski dwóch oskarżonych, Krzysztofa Komornickiego i Irene Eppinghaus, którzy poprosili o obrońców z urzędu. Sąd nie uwzględnił ich wniosku, uznał bowiem, że oboje "nie wykazali należycie", że nie są w stanie ponieść kosztów obrony, pobadto mogli to zrobić wcześniej.
Wcześniej sąd zgodził się na ujawnienie nazwisk oskarżonych. Argumentował, że "sprawa budzi żywe społeczne zainteresowanie, można powiedzieć, że w sprawie jest 40 mln pokrzywdzonych i interes społeczny przemawia za tym, by te dane ujawnić, tym bardziej, że były już wiele razy publikowane".
Na ławie oskarżonych zasiadają: były dyrektor generalny FOZZ Grzegorz Żemek, jego zastępczyni Janina Chim, prezes "Uniwersalu" Dariusz Przywieczerski oraz trójka biznesmenów - Krzysztof Komornicki, Zbigniew Olawa i obywatelka Niemiec Irene Eppinghaus. Grozi im do 10 lat więzienia. Nie przyznają się do zarzutów. Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy.
Prokurator rozpoczął odczytywanie aktu oskarżenia, liczącego kilkadziesiąt stron. Może to zająć kilka godzin.
W poprzednim procesie wyłączono do oddzielnego postępowania sprawę oskarżonego za brak nadzoru nad FOZZ b. wiceministra finansów Janusza S., którego sprawa przedawniła się jednak z końcem 2000 r.
Likwidator Funduszu wytoczył też z powództwa cywilnego kilkanaście procesów firmom z całego świata, powiązanym z FOZZ, m.in. Barbarę Piasecką-Johnson. Jedną z pozwanych firm była także spółka Irene Ebbinghaus GmbH, której właścicielką jest oskarżona Irena E.
Sprawa FOZZ to największa dotychczas nierozliczona afera gospodarcza, na której w latach 1989-1990 polskie państwo straciło 354 mln zł. Zdaniem prokuratury, pieniądze te zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem na rzecz innych podmiotów gospodarczych na cele nie związane z działalnością Funduszu, czyli z poufnym wykupem długu zaciągniętego przez władze PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. Jest mało prawdopodobne, by sąd - I, a potem II instancji - zdążył wydać prawomocny wyrok, zanim w 2005 r. zaczną się przedawniać zarzuty stawiane oskarżonym (niektóre, mniej ważne, już się przedawniły).
Takie wątpliwości wyrażano już wcześniej, kiedy sprawę prowadziła jeszcze sędzia Piwnik. Jednak prowadziła ona proces w tak niespotykanym tempie (od maja 2001 r. rozprawy odbywały się przez kilka dni w niemal każdym tygodniu), że była szansa na stosunkowo szybki wyrok.
Powołanie w październiku 2001 r. sędzi Piwnik na stanowisko ministra sprawiedliwości, spowodowało jednak, że sprawa formalnie spadła z wokandy. Część polityków i mediów oskarżała ją, że dla urzędu poświęciła losy procesu.
W listopadzie 2001 r. kolegium Sądu Okręgowego powierzyło rolę przewodniczącego składu sędziowskiego 55-letniemu Andrzejowi Kryże, który orzekał m.in. w sprawie nieżyjącego już Andrzeja Kolikowskiego, pseud. Pershing, skazanego na 4 lata więzienia. Zasiadał też w składzie sądu, który skazał prawomocnie stalinowskiego oprawcę Adama Humera na 7,5 roku więzienia.
"Gazeta Polska" ujawniła też, że Kryże skazał w 1980 r. na kilka miesięcy więzienia opozycjonistów, w tym dzisiejszego posła PO Bronisława Komorowskiego, za manifestację pod Grobem Nieznanego Żołnierza.
FOZZ został powołany na mocy ustawy Sejmu PRL z lutego 1989 r., gdy premierem był Mieczysław Rakowski. Fundusz miał dokonywać tzw. operacji niekonwencjonalnych, polegających na tajnym wykupywaniu po cenie rynkowej polskiego długu zagranicznego przez podstawione firmy lub osoby.
Na zlecenie FOZZ wykupem polskiego długu zajmowały się m.in. znane banki zagraniczne m.in. Dillon Read z Nowego Jorku i Singer and Friedlander z Londynu, duże instytucje finansowe jak Manufactures Hanover Trust i DLF Finance z Nowego Jorku oraz 37 innych partnerów. Wśród kontrahentów FOZZ znalazły się typowe spółki-widma zakładane często dla przeprowadzenia jednej tylko transakcji lub w celu uniknięcia opodatkowania. Taką była np. firma Subic z Aruba na Antylach Holenderskich, która wprawdzie wykupiła polski dług za 2,45 mln dolarów, lecz zniknęła z ponad milionem dolarów należących do FOZZ. Badająca tę sprawę wywiadownia handlowa stwierdziła, że w Aruba pod adresem firmy znajduje się jedynie jej skrzynka pocztowa.
Ze sprawą FOZZ wiązana jest też śmierć dwóch osób: inspektora Michała Falzmana, który wykrył nieprawidłowości i zaangażowanego w wyjaśnienie sprawy prezesa NIK Waleriana Pańko. Falzmana odsunięto od sprawy pod zarzutem przecieku do prasy. Niedługo potem zmarł on na serce. Walerian ówczesny prezes NIK zginął zaś w wypadku samochodowym. Część prasy sugerowała, że zgony te nie były przypadkowe. Prokuratura nie doszukała się jednak "udziału osób trzecich" w ich śmierci.
Afera, ujawniona przez nieistniejący już tygodnik "Spotkania" była szeroko opisywana przez prasę, która zwracała uwagę m.in. na związki niektórych podejrzanych ze służbami specjalnymi PRL.
Oskarżony Grzegorz Ż. ma też na koncie inną aferę. W marcu 2001 r. tarnobrzeska prokuratura zarzuciła mu przestępstwa na szkodę sektora bankowego. Jak donosiła prasa, Ż. i osoby związane z kontrolowanymi przez niego firmami wyłudziły od banku PKO BP w Stalowej Woli kilkadziesiąt milionów złotych kredytów, za które warszawska firma Kera Tradding, kontrolowana przez Ż., wykupiła większościowy pakiet akcji Zakładów Mięsnych w Nisku. Potem ogłoszono upadłość firmy.
em, pap
Wcześniej sąd zgodził się na ujawnienie nazwisk oskarżonych. Argumentował, że "sprawa budzi żywe społeczne zainteresowanie, można powiedzieć, że w sprawie jest 40 mln pokrzywdzonych i interes społeczny przemawia za tym, by te dane ujawnić, tym bardziej, że były już wiele razy publikowane".
Na ławie oskarżonych zasiadają: były dyrektor generalny FOZZ Grzegorz Żemek, jego zastępczyni Janina Chim, prezes "Uniwersalu" Dariusz Przywieczerski oraz trójka biznesmenów - Krzysztof Komornicki, Zbigniew Olawa i obywatelka Niemiec Irene Eppinghaus. Grozi im do 10 lat więzienia. Nie przyznają się do zarzutów. Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy.
Prokurator rozpoczął odczytywanie aktu oskarżenia, liczącego kilkadziesiąt stron. Może to zająć kilka godzin.
W poprzednim procesie wyłączono do oddzielnego postępowania sprawę oskarżonego za brak nadzoru nad FOZZ b. wiceministra finansów Janusza S., którego sprawa przedawniła się jednak z końcem 2000 r.
Likwidator Funduszu wytoczył też z powództwa cywilnego kilkanaście procesów firmom z całego świata, powiązanym z FOZZ, m.in. Barbarę Piasecką-Johnson. Jedną z pozwanych firm była także spółka Irene Ebbinghaus GmbH, której właścicielką jest oskarżona Irena E.
Sprawa FOZZ to największa dotychczas nierozliczona afera gospodarcza, na której w latach 1989-1990 polskie państwo straciło 354 mln zł. Zdaniem prokuratury, pieniądze te zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem na rzecz innych podmiotów gospodarczych na cele nie związane z działalnością Funduszu, czyli z poufnym wykupem długu zaciągniętego przez władze PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. Jest mało prawdopodobne, by sąd - I, a potem II instancji - zdążył wydać prawomocny wyrok, zanim w 2005 r. zaczną się przedawniać zarzuty stawiane oskarżonym (niektóre, mniej ważne, już się przedawniły).
Takie wątpliwości wyrażano już wcześniej, kiedy sprawę prowadziła jeszcze sędzia Piwnik. Jednak prowadziła ona proces w tak niespotykanym tempie (od maja 2001 r. rozprawy odbywały się przez kilka dni w niemal każdym tygodniu), że była szansa na stosunkowo szybki wyrok.
Powołanie w październiku 2001 r. sędzi Piwnik na stanowisko ministra sprawiedliwości, spowodowało jednak, że sprawa formalnie spadła z wokandy. Część polityków i mediów oskarżała ją, że dla urzędu poświęciła losy procesu.
W listopadzie 2001 r. kolegium Sądu Okręgowego powierzyło rolę przewodniczącego składu sędziowskiego 55-letniemu Andrzejowi Kryże, który orzekał m.in. w sprawie nieżyjącego już Andrzeja Kolikowskiego, pseud. Pershing, skazanego na 4 lata więzienia. Zasiadał też w składzie sądu, który skazał prawomocnie stalinowskiego oprawcę Adama Humera na 7,5 roku więzienia.
"Gazeta Polska" ujawniła też, że Kryże skazał w 1980 r. na kilka miesięcy więzienia opozycjonistów, w tym dzisiejszego posła PO Bronisława Komorowskiego, za manifestację pod Grobem Nieznanego Żołnierza.
FOZZ został powołany na mocy ustawy Sejmu PRL z lutego 1989 r., gdy premierem był Mieczysław Rakowski. Fundusz miał dokonywać tzw. operacji niekonwencjonalnych, polegających na tajnym wykupywaniu po cenie rynkowej polskiego długu zagranicznego przez podstawione firmy lub osoby.
Na zlecenie FOZZ wykupem polskiego długu zajmowały się m.in. znane banki zagraniczne m.in. Dillon Read z Nowego Jorku i Singer and Friedlander z Londynu, duże instytucje finansowe jak Manufactures Hanover Trust i DLF Finance z Nowego Jorku oraz 37 innych partnerów. Wśród kontrahentów FOZZ znalazły się typowe spółki-widma zakładane często dla przeprowadzenia jednej tylko transakcji lub w celu uniknięcia opodatkowania. Taką była np. firma Subic z Aruba na Antylach Holenderskich, która wprawdzie wykupiła polski dług za 2,45 mln dolarów, lecz zniknęła z ponad milionem dolarów należących do FOZZ. Badająca tę sprawę wywiadownia handlowa stwierdziła, że w Aruba pod adresem firmy znajduje się jedynie jej skrzynka pocztowa.
Ze sprawą FOZZ wiązana jest też śmierć dwóch osób: inspektora Michała Falzmana, który wykrył nieprawidłowości i zaangażowanego w wyjaśnienie sprawy prezesa NIK Waleriana Pańko. Falzmana odsunięto od sprawy pod zarzutem przecieku do prasy. Niedługo potem zmarł on na serce. Walerian ówczesny prezes NIK zginął zaś w wypadku samochodowym. Część prasy sugerowała, że zgony te nie były przypadkowe. Prokuratura nie doszukała się jednak "udziału osób trzecich" w ich śmierci.
Afera, ujawniona przez nieistniejący już tygodnik "Spotkania" była szeroko opisywana przez prasę, która zwracała uwagę m.in. na związki niektórych podejrzanych ze służbami specjalnymi PRL.
Oskarżony Grzegorz Ż. ma też na koncie inną aferę. W marcu 2001 r. tarnobrzeska prokuratura zarzuciła mu przestępstwa na szkodę sektora bankowego. Jak donosiła prasa, Ż. i osoby związane z kontrolowanymi przez niego firmami wyłudziły od banku PKO BP w Stalowej Woli kilkadziesiąt milionów złotych kredytów, za które warszawska firma Kera Tradding, kontrolowana przez Ż., wykupiła większościowy pakiet akcji Zakładów Mięsnych w Nisku. Potem ogłoszono upadłość firmy.
em, pap